Wywiad dla Misja Nowa Ziemia

Misja Nowa Ziemia: Łukaszu, cieszymy się niezmiernie, że zechciałeś podzielić się swoją wiedzą w odpowiedzi na nasze pytania. Twoja znajomość tematu robi na nas ogromne wrażenie, a jeszcze bardziej doceniamy fakt, że pozwoliłeś nam zgłębić nurtujące nas tematy. Nie ma wątpliwości, że starożytne cywilizacje oraz historia odległych czasów mają znaczący wpływ na współczesną duchowość, którą się zajmujemy. Wierzymy, że Twoja rozmowa z nami otworzy naszym czytelnikom zupełnie nowe spojrzenie na te kwestie.


Cieszę się, że mogę odpowiedzieć na nurtujące Was i Waszych Czytelników pytania. Mam nadzieję, że odpowiedzi będą zadawalające, choć przyznam szczerze, że nie czuję się jakimś autorytetem czy wielkim znawcą. Moim zadaniem jest (tak sądzę) żeby nie tyle odpowiadać na pytania dotyczące tajemnic dawnych cywilizacji, a przedstawianie tych cywilizacji w odpowiednim świetle, innym niż tradycyjna archeologia i historia, ponieważ archeolog i historyk, jak się okazuje, nie widzą fenomenu kultur sprzed tysięcy lat. Jest to naprawdę szokujące, jak bardzo ograniczeni w postrzeganiu są ludzie, którzy profesjonalnie zajmują się archeologią. To co można wywnioskować ogólnie z dawnych przekazów, w tym budowli starożytnych, całkowicie podważa dotychczasowe teorie o powstaniu zaawansowanych cywilizacji, migracji ludów, sztucznych monumentalnych struktur i pojawieniu się możliwości realizowania bardzo złożonych i skomplikowanych operacji logistycznych (transport ciężkich bloków skalnych, obróbkę kamienia wulkanicznego). Mamy obraz człowieka bardzo rozwiniętego intelektualnie i psychicznie, którego drogi rozwoju w zasadzie nie da się prześledzić. Musimy zrozumieć: Ci którzy, wyszli z dżungli, jaskiń, opuścili sawannę, byli istotami w pełni przygotowanymi do realizacji wyzwań wymienionych przeze mnie powyżej. Byli to osobnicy pokroju A. Einsteina lub N. Tesli, którzy nie tylko wyprzedzali swoje czasy o lata świetlne, ale wyprzedzają również nasze współczesne, rzekomo rozwojowe czasy XXI wieku. Czy nie brzmi to dosyć dziwnie? Myślę, że tak, ale to jest moje zdanie, bo szanowani naukowcy mają odmienne, choć nie potrafią odpowiedzieć na wiele fundamentalnych pytań. Wolą wierzyć w swoje ugruntowane teorie XIX i XX wieku, nie widząc (dosłownie) faktów znajdujących się przed ich oczami.

MNZ: Wiemy dobrze, że na przykład piramidy w Gizie nie zostały wybudowane przez Egipcjan. Jakie są Twoim zdaniem inne fakty lub wydarzenia, w które powszechnie się wierzy, a które okazują się być fałszywe?


To jest dobrze sformułowane pytanie: „powszechnie się wierzy”. Wierzy się w coś, czego się nie wie, na co nie ma dowodów. I tak niestety jest w archeologii. Odrzuca się jedne fakty i przyjmuje inne, bo te pierwsze nie pasują do teorii (po co na nie w ogóle zwracać uwagę, to na pewno fałszerstwa). Przyznam, że zagadnienie jest bardzo szerokie i podejmę temat tylko niektórych przykładów z oczywistych względów. Historia była fałszowana już przez starożytnych. Chociażby przez Babilończyków (Chaldejczyków), którzy przedstawili się, jako panowie ziem południowej Mezopotamii, wykreślając całkowicie Sumerów, od których przejęli wiedzę i historię spisaną na glinianych tabliczkach. Podobnie było zapewne z Inkami, którzy opisali się jako wielcy twórcy cywilizacji w pełnej chwale, choć tak naprawdę bardzo dużo zawdzięczali wcześniejszym kulturom przed nimi, o których mało wiemy.


Piramidy w Egipcie budowali w Egipcjanie, ale faktycznie piramidy z IV dynastii są zastanawiające z kilku względów. Przede wszystkim zużyto na nie najwięcej kamienia. Okazuje się, że było to aż 75%. Piramidy z III, V i VI dynastii nawet nie otarli się o taki stopień zaawansowania, jak legendarni władcy Khufu, Chafre, Menkaure, czy choćby Snofru, który miał nawet trzy piramidy. Budowle z czasów sprzed ok. 2500 lat (wg egiptologii) są nieme. Nie znajdują się tam żadne inskrypcje, nawet kartusz Cheopsa znaleziony w Wielkiej Piramidzie i istniejące tam hieroglificzne zapisy były w przeszłości kwestionowane przez egiptologów. Najprawdopodobniej były sfałszowane przez Brytyjczyka Howarda Vyse’a. Ogrom prac związany z budową piramid, piramid satelitarnych, świątyń (gdzie bloki ważą do 200 ton), infrastrukturą pomocniczą (rampy, drogi dojazdowe) sprawiają, że prace musiały następować w oszałamiającym tempie. Sama Wielka Piramida miała niby powstać w 20 lat, ale wiadomo, że nie było na to szans. Każdy wapienny blok musiałby być ustawiany precyzyjnie na swoim miejscu co 1,5 minuty, nie licząc obróbki, transportu, a pamiętajmy, że Wielkiej Piramidzie trzeba było unieść na wysokość 70 metrów bloki granitowe „taszczone” z Asuanu oddalonego od Gizy o prawie 1000 km. Dzisiaj naukowcy twierdzą, że budowa mogła trwać nawet 30 lat, przedłużając życie Cheopsa, ale są to tylko zabiegi związane z tym, że do tych ludzi dotarło, że 20 lat to za mało. Nie ma wciąż głębszej refleksji nad zagadnieniem. Mało znanym faktem jest natomiast, że w czasach Khufu teren wokół mającej powstać budowli był już sporej mierze zajęty przez grobowce. Przecież Giza, to jeden wielki cmentarz. Pytanie więc, jaki cudem starożytni wpasowali cały kompleks świątyń, wliczając piramidy oraz system ramp w naszpikowaną miejscami pochówków nekropolię. Co było więc tak specjalnego w IV dynastii? Do dzisiaj nie znamy odpowiedzi. Warto wspomnieć, że piramidy z tego okresu odzwierciedlają konstelację Oriona. Nasi przodkowie przenieśli siedzibę bogów z gwiazd na Ziemię. Dosłownie. Jest nawet tekst, w którym rozmawiają Asklepios i Thot, w której ten pierwszy mówi, że zamysł był taki, aby energie pracujące na górze (w Kosmosie) przenieść na dół (na Ziemię). Nasi przodkowie mieli bardzo nietypowy sposób myślenia, jakby znali inną fizykę, nieznaną dzisiaj.
Na temat piramid mógłbym długo pisać, ale przejdźmy dalej.

W Ameryce Południowej są ruiny Puma Punku w Boliwii, a temat których nie powstała żadna praca naukowa. W znajdującym się nieopodal Tiahuanaco są też ruiny, ale jednak o dużo mniejszej złożoności. Są tam specyficzne bloki andezytowe w kształcie litery H, obrobione idealnie, w których wydrążono otwory, a kanały biegną wewnątrz bloku (!), a kształty są tak niecodzienne, że w niektóre miejsca, gdzie mamy do czynienia ze stykiem 3 płaszczyzn nie ma dostępu żadne narzędzie. Bloki te mają po 80 płaszczyzn i nawet dzisiejsi inżynierowie nie są w stanie sobie wyobrazić, jak współcześnie można stworzyć coś tak skomplikowanego. W takim razie kim byli twórcy tych bloków? Indianami z dżungli?! Największym fenomenem dotyczącym Puma Punku są badania przeprowadzone przez chemika zajmującego się geopolimerami: Josepha Davidovitsa. Wykazał on bowiem, że w blokach znajduje się materia organiczna, czyli nie mógł być to andezyt- naturalna skała. Wynika z tego, że twórcy tych bloków musieli stworzyć coś w rodzaju betonu z m.in. z okruchów skał andezytowych. Następnie mieszanina powinna być wlewana w formy (drewniane) i blok gotowy. Tymczasem Davidovits, który przeprowadzał badania w 2017 roku, do dnia dzisiejszego nie utworzył w ten sposób żadnego bloku. Co to oznacza? Że choć różni badacze- geolodzy chemicy, inżynierowie, archeolodzy- byli i są zaangażowani w rozpracowywanie zagadki Puma Punku, to nikt nawet się nie zbliżył do sensownego wytłumaczenia, jak bloki powstały. Jak to jest więc, że Indianie byli mądrzejsi od współczesnych ekspertów? Fakty są powalające.


Kontynent południowoamerykański pod względem tajemnic archeologicznych jest chyba liderem na naszej planecie. Mów cyklopowych z Ollantaytambo, czy Sacsayhuaman nie mógł wznieść lud prosty bez dysponowania wyrafinowanymi narzędziami i możliwościami technicznymi na poziomie współczesnej cywilizacji. Wyobraźmy sobie bloki skalne idealnie obrobione, wyglądające jakby zostały wciśnięte pomiędzy siebie, których waga dochodzi nawet do 400 ton, zostały przetransportowane z kamieniołomu nie bardzo wiadomo czym, bo Inkowie nie znali koła w terenie górzystym bardzo niewdzięcznym, ponieważ droga jest wyboista, wjedzie raz w górę, raz w dół, istne „Himalaje” dla inżynierów. A jednak całe przedsięwzięcia w Sacsayhuaman zostało zrealizowane. W Ollantaytambo trzeba było zasuwać kilkadziesiąt metrów pod górę z blokami ważącymi ponad 50 ton! Kiedy rozmawiam z inżynierami, którzy zajmują się różnymi przedsięwzięciami budowlanymi, to po prostu patrzą i słuchają z niedowierzaniem. Kiedyś jeden z nich powiedział mi, że nawet nie podjął by się prac przy wspomnianych kompleksach, bo zwyczajnie nie miał pomysłu jak rozwiązać problem transportu. Zresztą sami Indianie chyba też nie mieli zielonego pojęcia, bo pytani przez konkwistadorów odpowiadali, że oni sami nie są twórcami poszczególnych struktur. Próżno też szukać wyjaśnień w kręgach akademickich.


Kolejne szokujące wręcz przykłady zdolności inżynieryjnych dawnych cywilizacji, to Baalbek w Libanie. Jest to kompleks rzymski, wcześniej grecki i fenicki, w którym do budowy użyto bloków skalnych o wadze kilkuset ton (tzw. trylitony ważą 800 ton), zarówno przy wznoszeniu świątyń, jaki i budowie platformy, a w kamieniołomach leżą bloki o wadze dochodzącej nawet do 1600 ton! Mamy więc bardzo niezwykłą sytuację, bo cywilizacje na różnych kontynentach potrafiły przemieszczać wielkie bloki w terenie górzystym, co wskazuje, że musiała istnieć jakaś technologia, bądź była wśród ludzi wiedza umożliwiająca te niesamowite dokonania.
W Indiach mamy do czynienia ze świątyniami rzeźbionymi w litej skale wulkanicznej, którą potrafiono wypolerować na lustro, w którym do dnia dzisiejszego można się przejrzeć. Świątynia Kajlasz powstała przez wydrążenie ponad 200 ton bazaltowej skały, a robotnicy musieli drążyć 33 metry w dół, bo budowla wznoszona była od góry do dołu. Cały kompleks ozdobiony jest misternymi zdobieniami i przedstawieniami zwierząt. Przypominam, że chodzi o skałę wulkaniczną, do której oprócz narzędzi diamentowych, inne są nieprzydatne. Takimi starożytni, ani późniejsi mieszkańcy Ziemi nie dysponowali. W przypadku opisywanego kompleksu próżno szukać śladów po urobku. Tak więc dochodzi jeszcze problem zniknięcia 200 ton kamienia z miejsca budowy. Czyżby wyparował w powietrze?


Mógłbym wymieniać długo nieprawdopodobne osiągnięcia naszych przodków, co do których naukowcy są zwyczajnie bezradni. Co prawda udają, że wszystko zostało wytłumaczone, ale tak nie jest nawet w jednym procencie. Czy są to fałszerstwa? Nie powiedziałbym. Bardziej problem polega na tym, że naukowcy są bardzo ograniczeni w postrzeganiu przeszłości. Powszechnie wierzy się, że rozwój ludzkości przebiegał liniowo, począwszy od łowców – zbieraczy, potem powstało pismo i cywilizacja, tymczasem wiadomo, że tak nie było. Rozwój przebiegał skokowo bez wyraźnej przyczyny. Najstarsze miasta wbrew pozorom nie powstały w starożytności, ale w neolicie, w Chinach, Syrii, Jordanii, czyli w północnej Mezopotamii. Kultura Samarra istniejąca przed Sumerami wyrabiała całkiem ładną ceramikę, budowano statki, budowle kamienne, brakuje tylko pisma. W Turcji mamy Goebekli Tepe- kamienne sanktuarium sprzed ponad 12 000 lat- gdzie już w tak zamierzchłych czasach obrabiano kamień, rzeźbiono konstelacje, transportowano 40-50 tonowe bloki w kształcie litery T. Catalhoyuk, to z kolei kamienna metropolia sprzed 8-9 tysięcy lat z przestronnymi budynkami, do których wejście prowadziło od góry (od dachu). W Asikli 10 000 lat temu również budowano kamienne budynki o ortogonalnym układzie ulic. Potrafiono wyrabiać przepiękne przedmioty, jak pewien sztylet, czy idealnie wypolerowane zwierciadło z obsydianu. W czasach istnienia kultur poprzedzających Egipt dynastyczny już wyrabiano przedmioty z granitu, na które naukowcy są ślepi, to znaczy wiedzą o ich istnieniu, ale nabierają wody w usta, gdy przychodzi do wytłumaczenia ich powstania.
Trzeba zmienić przede wszystkim chronologię cywilizacji, bo jest mylna, tzn. nie pokazuje faktycznego biegu historii, lecz życzeniowe podejście naukowców, którzy przyjęli założenia uczonych XX wieku. Anomalii jest bardzo dużo, zaskakująco dużo.


MNZ: Czy uważasz, że w dzisiejszych czasach archeolodzy nadal odkrywają niezwykłe znaleziska, które całkowicie zmieniłyby postrzeganie świata i historii? Od czasu do czasu słyszy się o różnych wydarzeniach, które mają miejsce współcześnie, jednak poza wieloma wzmiankami w sieci, informacja ta później gaśnie w eterze, nie mówiąc o jakichkolwiek rewolucjach w nauce i historii.


Jeżeli dzisiaj dokonuje się odkryć zmieniających historię, to tylko tą znaną. Odkrycia w rzeczywistości są korektą uznanego biegu wydarzeń. Oczywiście są też sprawy mogące w przyszłości wywrócić nasze wyobrażenie o naszych przodkach. Mam na myśli np. podziemny labirynt w Hawarze, w Egipcie, który według słów Herodota był wspanialszy, niż piramidy w Gizie. Niestety cały kompleks znajduje się pod wodą, więc nie ma do niego dostępu fizycznego, bo badania radarowe wykazały istnienie rozległych struktur sztucznych. Sztandarowym przykładem odkryć, które zostały zlekceważone przez środowisko naukowe są np. kamienie z Ica (Peru). Doktor Javier Cabrera, który był renomowanym peruwiańskim lekarzem zebrał pokaźną liczbę kilkudziesięciu tysięcy (!) kamieni, na których przedstawiono dinozaury, ale też skomplikowane operacje chirurgiczne, bądź teleskop (!). Kamienie uznano za fałszerstwo w zasadzie bez powodu. Jeden z lokalnych handlarzy zabytkami w celu ratowania swojej osoby przed konsekwencjami prawnymi zeznał, że dostarczał falsyfikaty Cabrerze i to był główny powód wyśmiania całej sprawy. Cabrera przyznał, że niektóre z kamieni są podróbkami, ale zdecydowana większość to autentyki. On też nie mógł jednak odważniej wyjść do świata nauki z artefaktami, ponieważ musiałby przyznać, że współpracował nielegalnie w gruncie rzeczy z przestępcą. Pomyślmy teraz logicznie. Jakim cudem prosty chłop, ledwo umiejący czytać i pisać wyrabia kilkanaście bądź kilkadziesiąt tysięcy przedmiotów, nie mając nawet warsztatu, pomocy innych osób, a przede wszystkim wiedzy o przeszłości Ziemi. W latach 60-tych XX w., gdy ponoć wyrabiano kamienie wiedza o dinozaurach była zupełnie inna, niż obecnie. Nie wiem naprawdę skąd Bassilio Uschuya mógł czerpać wiedzę, tym bardziej że są inne szczegóły medyczne, których zmyślić nie mógł. Kamienie tego typu były co ciekawe znajdowane „in situ” przez innych archeologów. Gdy kamienie zbadali Niemcy okazało się, że jest to andezyt, a rzeźbienia, tak jak kamienie pokryte były patyną i wykazywały się znacznym utlenieniem, czyli zdaniem badaczy mogą być bardzo stare.


Wydłużone czaszki z Paracas nie są również sztuczne, ich kształtu nie uzyskano przez ściskanie pomiędzy kawałkami drewna, ponieważ wykazano, że czaszka swój kształt uzyskała na drodze rozwoju anatomicznego i różni od ludzkiej. Badania DNA wykazały, że ich właściciele nie pochodzili z terenów Ameryki Płd., lecz Europy Wschodniej i zachodniej Azji, pomiędzy Morzem Czarnym i Kaspijskim. Nawiasem mówić na dnie Morza Czarnego znajdują się ruiny, po jakiejś kulturze do dziś niezbadane. Jak więc wytłumaczyć w oparciu o teorię ewolucji istnienie tych istot ? Kolejna zagadka.
Temat „mumii” z Meksyku, to kolejna odsłona nieznanych gatunków żyjących na Ziemi. Ale jak wspomniałem na początku: jest kilka czynników, które takie sprawy grzebią pod ziemią. Nikomu nie zależy na zmianie paradygmatu. Po co to robić? Dlatego nauka, jako taka dzisiaj nie istnieje.
Historia białego ludu wywodzącego się z Chin, z pustyni Taklamakan, który drogą morską przebył Pacyfik, docierając do wysp na Oceanie Spokojnym, na Wyspę Wielkanocną, dotarł do Ameryki Południowej i Północnej i wszedł w skład arystokracji inkaskiej, jest tak wywracająca do góry nogami kwestię migracji ludności w prehistorii, że nie da się przyjąć oficjalnej wersji zasiedlenia nie tylko Ameryk, ale też wędrówek ludów. W jednym z muzeów argentyńskich znajduje się popiersie kacyka z plemienia Tehuelce, który nie wygląda jak Indianin, ale Skandynaw, bądź Słowianin z sumiastymi wąsami. Profesor Benon Zbigniew Szałek wykazał istnienie zapomnianej cywilizacji 8-9 tys. lat temu, której członkowie rozeszli się po świecie dając początek takim ludom jak: Ugrofinowie, Drawidowie i Ajnowie, przodkowie Japończyków. W Indiach, w Górach Błękitnych istnieje lud Toda, który różni się od innych ludów w regionie swoim wyglądem: jasnymi włosami, niebieskimi lub zielonymi oczami, który w swojej pamięci zachował historię o wyprawach dalekomorskich i cywilizacji dzisiaj zapomnianej.

Toda, to lud liczący kilkuset członków, więc trudno posądzać go o jakieś niezwykłe dokonania; są po prostu następcami znaczniej bardziej rozwiniętego ludu. Ten sam prof. Szałek dowiódł, że pismo rongo-rongo z Wyspy Wielkanocnej stanowi lustrzane odbicie pisma kultury z Mohenjo-Daro, a wyspa Nan Madol, na której znajdują się fascynujące ruiny oznacza w tłumaczeniu „miejsce pomiędzy”, co nawiązuje do odległości między Mohenjo-Daro i Wyspą Wielkanocną. Jest to odkrycie wręcz epokowe, ale o dziwo naukowcy nie chcą o nim słyszeć!! Żyjemy po prostu w bardzo dysfunkcyjnej cywilizacji, w której ludzie nie chcą widzieć pewnych faktów, tylko akceptować własne wyobrażenia.

MNZ: W wielu rozmowach, które prowadziłeś z Igorem Witkowskim na swoim kanale, padało, że Biblia została w wielu miejscach sfałszowana i manipulowana, a jej treść nie powstała wcale tuż po śmierci Chrystusa, lecz zdecydowanie później. Co do prawdziwości słów Chrystusa, też są wątpliwości, czy na pewno były to Jego słowa. Czy, biorąc pod uwagę na przykład Trzeci Testament (czyli channellingi z Meksyku) lub inne Ci znane świadectwa, jesteś w stanie powiedzieć, że faktycznie treść Pisma Świętego nie jest kierowana szczerą intencją jego twórców?


To jest ciekawie sformułowane pytanie. Jeżeli nawet w sposób pobieżny przeczytamy Nowy Testament i przeanalizujemy sylwetkę Jezusa, to okaże się, że mówił on rzeczy całkowicie niezrozumiałe dla ludzi wśród których żył. Pytanie jakie się nasuwa, jako pierwsze, jakim cudem Jezus miał tak odmienną świadomość od ludzi ze swojego otoczenia? Trzeba bowiem podkreślić, że w czasach Zbawiciela praktykowano nagminnie od niepamiętnych czasów kulty płodności. Bóstwami związanymi z tymi wierzeniami byli m.in. Jehowa i żona Aszera, Astarte, czy np. Bal. Słowa i postawa Jezusa były czymś całkowicie obcym dla tych ludzi, bo ich myślenie było zdominowane przez religijność polegającą na czczeniu i oddawaniu pokłonów bogom. Dzisiaj religia ma podobny wydźwięk, co też jest dowodem, jak bardzo psychika ludzka została obciążona. Twórcami Nowego Testamentu byli ludzie żyjący nawet sto lat po Chrystusie, więc trudno spodziewać się, żeby ktokolwiek mógł spisać jakąś reprezentatywną część wypowiedzi Jezusa, jeżeli nie miał bezpośredniego kontaktu z nim, a jego rozumowanie rzeczywistości było diametralnie różne. Zobaczmy więc, że niekoniecznie trzeba odnosić się do faktów ustalonych przez biblistów, według których Nowy Testament zawiera około 200 sprzeczności, a zaledwie kilkanaście procent uczynków i sformułowań przypisane Jezosowi uznano za prawdopodobne, bo zdrowe myślenie podpowiada, że coś tu nie gra. Postać Jezusa została w dużej mierze oparta na bóstwach starożytnych. Jaka więc mogła być intencja osób, które połączyły zlepek mitów i strzępów niezrozumianej wiedzy Jezusa w jedno? Przede wszystkim Nowy Testament został skompilowany po to, by połączyć wyznawców różnych kultów w czasach Konstantyna Wielkiego.

Stąd wierzenia pogańskie w chrześcijaństwie. To była czysta propaganda. Dzisiaj można by faktycznie powrócić do korzeni przekazu Chrystusa przez ponowne tłumaczenie najstarszych źródeł, jednak problem jest taki, że do głów Kościoła też nie bardzo dociera, kim był Jezus i o co Mu chodziło naprawdę. Głównym celem Zbawiciela stało się pokazanie człowiekowi, że Bóg, czyli Najwyższa Świadomość jest w nas, to my jesteśmy Jego świątynią, a co za tym idzie nie potrzeba więcej kultów, czy też oddawania pokłonów posągom, obrazom i relikwiom, ale otworzenie swojej świadomości na świat, w którym żyjemy. To zupełnie inna wizja duchowości, niż ta kościelna polegająca na uległości wobec Boga. Trzeci Testament odnosi się przede wszystkim do czasów współczesnych, gdzie występują nawiązania do zaślepienia naukowców, czy w ogóle kryzysu wartości, coś czego nie dało się opisać w czasach powstania tego dokumentu.

MNZ: Aby nie trzymać się wyłącznie przykładu manipulacji treści Biblii, czy są znane źródła, które wspominają o błędach i przekłamaniach w świętych księgach innych religii?


Nie studiowałem jakoś bardzo wnikliwie innych religii współczesnych, ale wierzenia bliskowschodnie ogólnie polegają na kulcie bóstw płodności, więc judaizm i islam dla przykładu również są wypaczone. Każda religia, to obłęd. Na wschodzie niby jest tradycja duchowości innej niż zachodnia, włączająca nie wiarę czy też kult, lecz prawdziwą naturę człowieka, ale tam też okazuje się, że istnieją obrzędy poświęcone bogom, które zawierają składanie ofiar itp. W judaizmie jest praktykowane wciąż gotowanie i zjadanie napletka, więc niech to będzie świadectwem, że- jak wspomniałem wyżej- religie w obecnym kształcie nie prowadzą do rozwoju intelektualnego, ani duchowego, lecz zapaści.

MNZ: Wiemy, że czytałeś książkę “Misja” autorstwa Michela Desmarquet. Czy Twoim zdaniem istnieje szansa, że człowiek, który zgłębia tajemnice historii i geografii świata starożytnego od lat, mógłby znać wszystkie te detale i podawać konkretne daty oraz miejsca, mimo że autor tej książki nie ukończył szkoły średniej i zajmował się na co dzień pielęgnacją roślin? Istnieje wielu sceptyków ‚Misji’, którzy starają się dyskredytować ją w każdym możliwym aspekcie.


Problem z „Misją” polega na autorze-Francuzie- który przed zamieszkaniem na stałe w Australii służył w wojsku, w Afryce i raczej wielkim uczonym, bądź człowiekiem elokwentnym nie był. On po prostu ledwo umiał pisać. Tak więc chodzi o to, że historia opisana przez niego, uwzględniająca podróż na inną planetę, pobyt tam plus inne zdarzenia opisane na kartach książki, takie jak inna historia Jezusa, są tak nieprzystające do jego poziomu intelektualnego, że wręcz nie można podejrzewać, żeby sam był autorem treści. Co do dat, to są wspomniane narodziny cywilizacji na Ziemi miliony lat temu, czego dziś niestety nie da się potwierdzić. Najciekawsza historia dotyczy według mnie Chrystusa i Jego nieznanej historii życia w Japonii, gdzie istnieje do dziś miejscowość Shingo, w której znajduje się krzyż i jak zostało opisane grób Zbawiciela… Autor „Misji” nie mógł wiedzieć o tym fakcie. Jezus miał opuścić Judeę i przybyć do Azji dożywając 106 lat. Ciekawe, jak było rzeczywiście…

MNZ: W jednym z filmów wspomniałeś o swoich doświadczeniach z medytacją i pewnym sukcesie jeśli chodzi o zdolności parapsychiczne. Czy nadal praktykujesz medytację? Jakie główne zmiany widzisz w sobie w związku z tym i jak wiele ma to wspólnego z tym co mówi Igor Witkowski o nadchodzącej zmianie na Ziemi?


Pewnego dnia, kilkanaście lat temu usiadłem spontanicznie na podłodze, zamknąłem oczy i przestałem myśleć. Po kilkunastu minutach otworzyłem oczy i zauważyłem, że widzę ten sam świat, ale inaczej, bardziej intensywniej. Odczuwałem energię innych ludzi, drzew, jakbym otworzył w sobie inny kanał postrzegania realiów fizycznych. Kiedy byłem na studiach, poszedłem z kolegą Mateuszem do biblioteki i zauważyłem na blacie plakietkę, na której byli przedstawieni wykładowcy wraz ze zdjęciem i opisem ich specjalności. Odruchowo zakryłem napisy i skoncentrowałem się na fotografiach i o dziwo potrafiłem określić wykształcenie tych ludzi, a przynajmniej kierunki ich rozwoju. Potem było jeszcze ciekawiej, bo kiedy opisałem mój przypadek na blogu, to zgłosiła się do mnie pani, która chciała, abym wykonał jej wizję w prywatnej sprawie. Zabrałem się do tego, podobnie jak jasnowidz K. Jackowski i przekazałem jej informacje, jakie uzyskałem. Byłem później strasznie przejęty, bo wydawało mi się, że to były totalne wymysły, ale o dziwo okazało się po czasie, że w zasadzie „trafiłem” w „10”. Do dzisiaj posiadam umiejętność odczuwania innych osób, ich sytuacji i myśli na odległość. Medytacja, to zatrzymanie rozumu. STOP myśli. Podobno dla wielu jest to nie do osiągnięcia, ale ja potrafię zatrzymać myślenie od ręki. Wtedy prawdopodobnie następuje kontakt z naszą Wyższą Jaźnią wielowymiarową, która poszerza zakres postrzegania. Tak sądzę. Zmieniło mnie to na pewno. Inaczej patrzę na otaczający świat i ludzi, którzy stali się puści wewnętrznie, podążając wyłącznie za dobrami materialnymi, wpatrując się w ekrany telefonów komórkowych przypominają chodzące zombie. Bez żadnych głębszych refleksji, zainteresowań i pasji. Liczy się tylko kasa i coraz większa konsumpcja. Zmiana musi nastąpić, bo zachodnia cywilizacja przypomina Titanica płynącego na zbliżającą się krę lodową. Zbliżamy się do ściany, ale nie z karton-gipsu, tylko naprawdę grubego muru i jak w końcu zapier..limy, to niektórzy mogą się już nie pozbierać psychicznie. Będzie rozpad krajów, kryzys jakiego nie było jeszcze za naszego życia, bo odeszliśmy od edukacji, wartości niematerialnych, wychowania opartego na dyscyplinie, co prowadzi do wytworzenia społeczeństwa brnącego w zachowania autodestrukcyjne, niepoparte żadną logiką.


MNZ: Wiedząc, że spora liczba postaci z religii hinduskiej była tak naprawdę istotami pozaziemskimi, dlaczego Twoim zdaniem wybrali oni właśnie ten rejon Ziemi do swoich interwencji i by wywierać wpływ na ówczesnych mieszkańców planety?


Nie mam pojęcia dlaczego wybrali tereny Indii. Być może przeżyli jakaś katastrofę i wylądowali akurat w Azji. Myślę, że trzeba spojrzeć na kwestię Obcych na Ziemi szerzej. Dlaczego w ogóle wybrali Ziemię. Mogło im chodzić o bogactwa naturalne, np. rtęć wykorzystywaną do napędu antygrawitacyjnego, o czym informuje Vaimanika Shastra, hinduskie dzieło opisujące latające vimany, czyli pojazdy kosmiczne bogów. Mogło chodzić o złoto, ale monotoniczne wpływające na kondycję fizyczną tych istot. To tylko moje hipotezy. Zapewne szerzenie życia we wszechświecie jest powszechne i Ziemia nie jest jedyną, którą skolonizowano.


MNZ: Załóżmy, że masz możliwość podróży w wybrane miejsce na Ziemi i jego zbadania. Co i dlaczego wybierasz?


Szczerze nie wiem. Skupiłbym się na tych wątkach, o których pisałem wyżej, czyli napisaniu historii od nowa, według istniejących już faktów, ale w zupełnie innym tonie. Bez bzdurnej chronologii itd. To byłby skok do przodu.

MNZ: Czy znasz jakieś wskazówki lub przesłanki pozostawione przez starożytne cywilizacje odnośnie czasów ostatecznych, czyli Apokalipsy? Obecnie przeżywamy niezwykły okres globalnego przebudzenia. Wielu ludzi uważa, że istnieje wiele przepowiedni i proroctw dotyczących końca świata, z którymi się zetknęliśmy. Na ten temat wypowiadał się między innymi Chrystus w Trzecim Testamencie. Słowa zawarte w Apokalipsie św. Jana również niosą ze sobą wiele istotnych kwestii.


Według przepowiedni Majów, ludzkość wejdzie do sali luster i ujrzy w jakie błędy zabrnęła. Według Biblii z ust Chrystusa wyjdzie miecz, by nim razić narody. Końca świata nie będzie. Apokalipsa z greckiego, to dosłownie „odsłonięcie zasłony”. Ludzkość musi nauczyć się na własnych błędach. Jaką drogą pójdzie konkretnie przemiana naszej cywilizacji trudno powiedzieć. Wiadomo, że sytuacja jest dosyć wybuchowa. Mamy wojnę na Ukrainie i w Izraelu. Szykuje się obalenie USA i przywództwa Stanów Zjednoczonych na świecie, na co szykują się m.in. Chiny, Iran i Rosja. Jeśli dolar straci znaczenie, to Amerykanie w zasadzie stracą jakiekolwiek argumenty. „Miecz” Chrystusowy, to po prostu informacje, które skłonią ludzkość do licznych przewartościowań.


MNZ: Współcześnie panuje przekonanie, że nasza rzeczywistość jest kontrolowana przez tajemnicze grupy zwane kabałą czy iluminatami, a życie to swoisty „matrix”. Czy istnieją historyczne postaci, o których wiemy, że mogłyby mieć związki z tymi tajemniczymi organizacjami?


W swojej pierwszej książce „Zatajona Prawda” opisałem ludzi z polityki, show biznesu, którzy brali udział w ceremoniach w Bohemian Grove, gdzie podobno składano w ofierze niemowlę. Członkiem był sam Richard Nixon, czy Bono z U2. Osobiście nie sądzę, że te grupy mają tak dużą władzę i możliwości, jak się uważa. Jeżeli świat zachodni bankrutuje z dnia na dzień w coraz szybszym tempie, to ci „wybrańcy” również. Ich nie czeka wcale lepszy los, niż przeciętnego człowieka. Zastój, w jakim znajduje się nasza cywilizacja nie powstał ze względu na kaprys iluminatów tylko brak edukacji zwykłych zjadaczy chleba. Rozwój zawsze brał się od ludzi, a nie najbogatszych panów tego świata. Jeżeli dzisiaj Boeing nie potrafi budować samolotów, które rozpadają się w powietrzu, albo powrót na Księżyc uważamy za sukces i nową epokę eksploracji kosmosu, to znaczy że jest naprawdę źle i ci „władcy” są dokładnie w takiej samej sytuacji. Ci tzw. globaliści mogą mieć większe możliwości, niż reszta populacji, ale nawet, gdyby ich kontrola i wpływy stawały się coraz większe, to nie zmienią tego, że ludzie są coraz bardziej autodestruktywni i cofają się w rozwoju. Efekt jest taki, że w wielu krajach sytuacja społeczna po prostu wymyka się spod kontroli. Oczywiście mogą powstać państwa totalitarne, ale one- jak uczy historia- wielkiego powodzenia nie miały nigdy.


MNZ: Nasze ostatnie pytanie będzie odnosić się do tematu, który często porusza Igor Witkowski, którego w bardzo wysokim stopniu cenimy za jego wiedzę. Jak Ty interpretujesz oraz jak postrzegasz zmianę w kierunku wyższej duchowości i spadek znaczenia tradycyjnych religii? Czy dostrzegasz tę zmianę w ludziach, w strukturach hierarchicznych oraz w społeczności ludzkiej jako całości?


A co to jest ta słynna „wyższa duchowość”? Duchowość jest balansem psychologicznym, czyli spójnością osobowości, który wspierany jest przez wartość intelektu, rozumu. Religie odejdą z czasem w zapomnienie, bo w tej formie nie mają sensu, bo nie zbliżają do Boga. Być może pozostaną enklawy np. islamskie, czy judaistyczne, ale to będą kultury na kompletnym marginesie. Chrześcijaństwo ma się zachować według Objawień w Portugalii. To jest proces. Na razie widać w ludziach niepewność i strach przed jutrem, chociaż nic walić się nie zaczęło na dobre. Niech to będzie wystarczającą definicją, tego, co dzieję się z ludźmi. Odchodzenie od religii i życie bez jakiejkolwiek filozofii też do niczego nie prowadzi, co widać po Francji, gdzie żyje się sportem, winem, plotkami, wcześniej małżeństwem prezydenta Macrona z nauczycielką – pedofilką, albo tym, że zatrudnia on osobę od makijażu pobierającej ok 12 000 euro msc., a gospodarka wali się jak domek z kart, odnotowano kilka lat temu rekordową liczbę samobójstw wśród rolników, bo rolnictwo przestało być dla wielu dochodowe już znacznie wcześniej. „Społeczność ludzką” trudno zdefiniować jednoznacznie. Zmiany będą szły różnorodnie, w zależności od specyfiki danego kraju.


MNZ: Łukaszu, serdecznie dziękujemy Ci za poświęcony czas oraz za Twoje wnikliwe odpowiedzi. Mamy nadzieję, że będziesz gotowy na kolejne rozmowy na podobne tematy w przyszłości, ponieważ, jak się pewnie domyślasz, mamy wiele pytań.


Dziękuje również. Mam nadzieję, że nie zawiodłem czytelników, ani Was. Chętnie odpowiem na kolejne, nurtujące Was pytania.

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz

TAJEMNICE STAROŻYTNYCH CYWILIZACJI „W POSZUKIWANIU DRUGIEGO SFINKSA”

Od zarania dziejów, ludzkość wciąż poszukuje odpowiedzi na pytania dotyczące starożytnych cywilizacji. Po dzień dzisiejszy staramy się rozwikłać zagadki kultur antycznego świata, aby poznać jego tajemnicę.

Do takich najbardziej słynnych miejsc należą między innymi Teotihuacan mieszczące się w Ameryce Środkowej w Meksyku, gdzie można zobaczyć trzy słynne piramidy (Słońca, Księżyca i Świątynie Quetzalcoatla). Do kolejnego miejsca należy również Boliwijskie Tiwanaku , gdzie znajdują się bloki w kształcie litery H oraz słynna Brama Słońca, na której widnieje obraz Boga Wirakoczy. Są też miejsca takie jak Nazca z liniami uważane za pasy startowe lub punkty nawigacyjne dla statków powietrznych i słynna świątynia Machu Picchu w Peru, a także sławne Stonehenge w Anglii i Kryształowa Czaszka odkryta w 1927 roku w ruinach miasta Majów Lubantuum. Na te tematy będę pisał w kolejnych artykułach, lecz jednym z najciekawszych miejsc i najbardziej przyciągających ludzkość jest Egipt. Staroegipska nazwa kraju oznacza Czarny Ląd i odnosi się do żyznych gruntów wzdłuż Nilu będących przeciwieństwem sąsiadującej z nimi pustyni Czerwonego Lądu.

W aglomeracji kairskiej mieszka ponad 17 mln. osób prowadzących na co dzień normalny tryb życia, jak i zresztą jest to na całym świecie wśród ludności. Lecz jednak muszę przyznać, że Egipt najbardziej cieszy się turystyką, gdzie bez problemu można z teraźniejszości udać się w fascynującą podróż do przeszłości – a mianowicie do starożytnego Egiptu, gdzie na tej ziemi panowali Faraonowie. Właśnie w taką podróż zamierzam tu i teraz się udać. Egiptem a w zasadzie to piramidami interesuje się od ponad 20-stu lat. Prowadząc swój normalny tryb życia, przez głowę i tak przechodzą mi myśli powiązane właśnie z tym tematem. Od momentu kiedy udało mi się poskładać pewną układankę w całość i stworzyłem teorię na temat „Kto mógł, lub kto przyczynił się do wzniesienia piramid w Giza” to nadal w mojej głowie rodzą się kolejne obrazy i pomysły, które mogłem pominąć w całej tej układance lub narodziła się druga, która czeka na jej ułożenie. Minęło sporo czasu a dokładnie to 9 lat od momentu kiedy udało mi się dokonać tego odkrycia, jak wyglądała ta osoba czy jak by to nazwać istota, która mogła ingerować w sprawę budowy kompleksu piramid. Dopiero 9 czerwca 2019 roku uświadomiłem sobie, że sprawa ta nie została zakończona i trzeba jednak zdmuchnąć kurz z komputera i ponownie powrócić do tematu z przed kilku lat. Aby ktokolwiek czytając ten artykuł nie pogubił się i wiedział o co chodzi, pozwolę sobie przedstawić w skrócie swoją poszlakę sprzed lat.

Był 22 marca 1993 rok. Ta data z pewnością nikomu nie jest obca, a już na pewno nie dla tych, którzy są pasjonatami starożytnych cywilizacji. Tak! Jest to okres w którym dokonano sensacyjnego odkrycia we wnętrzu Wielkiej Piramidy w Komorze Królowej w południowym szybie. To właśnie za pomocą zminiaturyzowanego robota o nazwie UPU-AUT Rudolf Gantenbrink wraz ze swoją ekipą odkrył wapienny blok z miedzianymi okuciami, który nie pozwolił na dalszą podróż w głąb piramidy. Sprawa ta została zamknięta a twórca robota już nigdy nie pojawił się publicznie. Upłynęło dziewięć lat za nim najwyższe władze Egiptu po raz kolejny udzielili pozwolenia na przeprowadzenie ponownych badań, lecz tym razem kolejnej ekipie. 17 września 2002 roku został wprowadzony do tak zwanego Gwiezdnego Szybu lub pod inną nazwą jak kto woli szybu Gantenbrinka, kolejny robot o nazwie Pyramid Rover ver. 2.0 Maszynę wyposażono w urządzenie umożliwiające dokonania tylko i wyłącznie przewiertu wewnątrz bloku by następnie można było zainstalować sondę, która prześle obraz na ekrany monitorów, tego co miało znajdować się po drugiej stronie. Wszystko wskazywało na to, że za wapiennymi drzwiczkami znajdowała się pusta przestrzeń oraz kolejny blok. Tym razem jednak nie było na nim żadnych okuć, lecz coś w rodzaju jakiegoś niewyraźnego obrazu. Na początku twierdzono, bo rzeczywiście tak to można było określić, że obraz ten to tylko jakieś nierówności lub błędy przesyłane przez kamerę w sensie załamania światła czy coś w tym rodzaju.

Sam osobiście wiele razy analizowałem obrazy, które udało mi się wyłapać drogą internetową w różnym naświetleniu i pod różnym kątem. Obraz jednak był cały czas ten sam. Mianowicie: Przedstawiał wyraźnie coś w rodzaju jak by twarzy. 11 października 2010 roku po dokładnej analizie i obróbce komputerowej uzyskałem wraz ze swoim przyjacielem Grzegorzem obraz twarzy wyraźnie przedstawiającą oblicze istoty lub osobnika, która być może była odpowiedzialna w zamierzchłej przeszłości za wzniesienie kompleksu piramid oraz i Sfinksa. Sprawa ta po dziś dzień pozostaje bez potwierdzenia autentyczności. Myślę, że już jednak w bliskiej przyszłości ujrzy ona światło dzienne i w końcu jednak trafi do opinii publicznej. Mamy obecnie 2019 rok. Dziwnie to wygląda ale po upływie dziewięciu lat postanowiłem ponownie powrócić do tego co kiedyś zacząłem a nie skończyłem. Po tak długiej przerwie jaką sam sobie zafundowałem w moim umyśle zaczęły działać ponownie impulsy wywołujące silną energię wewnętrzną bym dalej kontynuował to co kiedyś zacząłem. Tak więc z wielką satysfakcją zaczynam kontynuować kolejny rozdział dotyczący starożytnego Egiptu. Państwo to cieszy się największą sławą dzięki jednemu z siedmiu cudów świata, które można podziwiać po dziś dzień w pełni okazałości. A mianowicie są to oczywiście piramidy na płaskowyżu w Giza. Budowle te wciąż są utrapieniem dla świata naukowego. Nie jesteśmy wstanie konkretnie określić wieku piramid, ani kto je zbudował, w jakim celu miały służyć i czym tak naprawdę były?

Wiele czasu można poświęcić na dyskusji co do tego tematu, ale i tak nadal nie ma konkretnej i jednoznacznej odpowiedzi. Zdania w tej sprawie są naprawdę bardzo podzielone, ponieważ świat naukowy uważa, iż budowle te zostały wzniesione za panowania faraonów IV dynastii (CHUFU,CHAFRE i MENKAURE) i służyły jako grobowce dla zmarłych władców. Czy stwierdzenie to aby nie jest zbytnio dziwne? Po pierwsze: Po co ktoś miałby się trudzić i budować coś tak gigantycznego skoro obiekt ten, w ogóle nie był użytkowany za życia, lecz po śmierci zmumifikowano ciało władcy i pochowano w jej wnętrzu na wieki. Po drugie: Dlaczego w żadnej z piramid nie znaleziono ani jednej mumii z pochówku. I oczywiście po Trzecie: Jeśli budowniczym miał być każdy z faraonów swojej piramidy, to czemu nie ma nigdzie nic napisane, nie ma ani jednej jakiejkolwiek wzmianki, że budowniczym był ten, ten, czy ten, skoro budowle te były wzniesione na skale światową. A może tu chodzi zupełnie o coś innego?

Autor tekstu wraz z dr Reda Abdel Halemem, zajmującym się sprawą drugiego Sfinksa.

Myślę, że temat piramid pozostawię w spokoju jak na razie, i damy pole do popisu również innym, którzy mają ku temu dużo do powiedzenia, a ja jednak skupie się nad kontynuacją swoich zaniedbanych przez czas jak i przez siebie samego badań. Egipt jak każdy dobrze o tym wie, nie tylko słynie z piramid. Są i również piękne starożytne świątynie, słynna Dolina Królów i wiele, wiele innych miejsc z zabytkami jakie można podziwiać będąc w tej części świata. Jednak pozostaje coś jeszcze – coś co nie jest wstanie umknąć ludzkiemu oku, ze względu na kolosalny rozmiar. TAK!!! To właśnie on od ponad 40-stu wieków leży na piaskach Egiptu i codziennie wpatruje się w przepiękny egipski wschód słońca – To Wielki Sfinks. Budowla ta jest kolejną wielką nie rozwiązaną zagadką, jak piramidy. Gdzie należy szukać jakiejkolwiek wskazówki na to by sprostać temu zadaniu i odnaleźć to, czego tak naprawdę poszukujemy – czyli konkretnej i jednoznacznej odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Czy będą one znajdować się gdzieś we wnętrzu, którejś z piramid? A może należało by szukać właśnie w samym Sfinksie? Posąg ten o wyglądzie zwierzęcia z głową człowieka jest znacząco bardziej tajemniczy niż same piramidy.

Długi na 73 metry i wysoki na 20 metrów jako jedyny w swojej okazałości jest budowlą w całym Egipcie, która od samego początku, aż po sam kres towarzyszyła wszystkim władcom egipskim. Gdyby była taka możliwość i bym miał szukać kogoś najwyraźniej mądrego, posiadającego wszelką wiedze na temat historii, legend i wszelkich opowieści dotyczących tego co działo się w zamierzchłej przeszłości na terenie Egiptu, to tylko i wyłącznie udał bym się właśnie do Wielkiego Sfinksa, ponieważ to on był i nadal jest w całej swojej okazałości początkiem i jednocześnie końcem starożytnego świata. Jednak niestety, ale sprawa ta nie jest przyziemna i realna do wykonania więc nic innego mi nie pozostało jak tylko i wyłącznie starać się samemu sprostać temu zadaniu i samemu odnaleźć odpowiedź. Aby móc czegokolwiek dokonać i postawić kolejny krok ku wielkiej niewiadomej, musiałem przeanalizować wszystkie swoje poszlaki od początku: Począwszy od 22 marca 1993 roku do 31 maja 2011 roku no i oczywiście odszukać wszystkie możliwe materiały w raz z dokładnymi opisami dotyczącymi tylko i wyłącznie samego Sfinksa. Muszę przyznać, że artykuł ten jako jedyny w swoim rodzaju będzie jedną wielką plątaniną, ale tylko dzięki tej pogmatwanej sytuacji będę w stanie przedstawić to do czego doszedłem i wiem że na pewno się nie mylę.

Więc nie ma na co czekać, tylko zacząć się brać do pracy. 22 marzec 1993 roku. Cóż za wspaniała data dla sprawy odkrywkowej na terenie Egiptu. Niemiecki inżynier Rudolf Gantenbrink i twórca robota o nazwie UPU-AUT, za pozwoleniem najwyższej rady zabytków miał za zadanie zbadać wszystkie cztery szyby we wnętrzu Wielkiej Piramidy i przedstawić obrazy pokazujące jakie to jeszcze tajemnice skrywa owa budowla. Tunele te znajdują się w dwóch kondygnacjach, czyli w tak zwanej Komnacie Królewskiej i Komnacie Królowej. Ponadto mieszczą się na północnych i południowych ścianach w oby dwóch komnatach. Ich zastosowanie, w jakim celu zostały wykonane nie jest nam dokładnie znane. Teoretycznie mówi się, że miały służyć jako szyby wentylacyjne, przez które wpływać miało świeże powietrze dla budowniczych piramid znajdujących się w jej wnętrzu. Teoria ta przyjęła się tylko dlatego, kiedy to otworzono je po raz pierwszy w XVIII wieku przez Waymana Dixona inżyniera z New Castle. Po wykuciu otworów, momentalnie do środka pomieszczenia wleciało nimi powietrze. Nazwa szybów jako wentylacyjne straciła swą popularność, gdyż w środowisku paleoastronautyki zyskała nazwę jako Szyby Gwiezdne. Czy określenie to jest w rzeczywistości słuszne? W 1636 roku szyby po raz pierwszy zostały odnotowane przez brytyjskiego astronoma, niejakiego dr. John Greaves.

Schemat budowy kanałów był wyraźnie dokładnie zaplanowany co od razu wskazuje na to, że nie mogło to być dzieło przypadku. Wszystkie cztery szyby biegną prosto a następnie ukośnie ku górze piramidy, natomiast jeden z nich a mianowicie szyb północny znajdujący się w Komnacie Królowej omija Wielką Galerie co daje do zrozumienia, że przebycie tej drogi w tym tunelu dla zminiaturyzowanego robota wcale nie była łatwa. Kolejnym bardzo ważnym elementem jest to, że każdy z tych czterech szybów ma swój odpowiednik w danej konstelacji gwiezdnej skąd wywodzi się ich nazwa. Mianowicie: Południowy szyb z Komory Królowej jest wycelowany na najjaśniejszą gwiazdę w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa czyli Syriusza co wiążę się oczywiście z Egipską boginią Izydą. Natomiast z Komory Królewskiej skierowany jest w jedną z trzech gwiazd w Pasie Oriona czyli Alnitak.

Pozostałe dwa szyby czyli północne wycelowane są w najjaśniejszą gwiazdę z gwiazdozbioru Smoka czyli Alfa Draconis (Thuban) i w gwiazdę Kochab w gwiazdozbiorze Małej Niedźwiedzicy. Kolejnym etapem jest zapoznanie się z tym czego dokonał robot podczas swojej podróży w głąb piramidy. Każdy chyba dokładnie wie o co chodzi, więc nie muszę dużo opisywać lecz tylko napomnę, że blokadę dla robota stanowiły wapienne drzwiczki z dwoma dziwnymi symbolami czy klamrami lub jak kto woli okuciami. Muszę przyznać, że sam osobiście byłem bardzo podekscytowany tym odkryciem odkąd ujrzałem efekty przeprowadzonych badań przez ekipę Gantenbrinka. Blok ten wywarł na mnie ogromne wrażenie i jednocześnie skłoniło bym sam osobiście zajął się tą sprawą w kwestii dokładnego przebadania tych oto drzwi, które stanęły na przeszkodzie robotowi. Nie będę rozpisywał się ku mojej sprawie odkrywkowej dotyczącej akurat owego bloku ponieważ to nie jest temat dotyczący tego artykułu. Chciałbym również tylko napomnieć, że drzwi te mają swój odpowiednik bliźniaczy w północnym szybie Komory Królowej jak widać to na zdjęciu w dolnym prawym rogu.

Do dnia dzisiejszego nic nie wiadomo czy dokonano jakichkolwiek badań co do drugiego bloku i co znajduje się po jego drugiej stronie. Możliwe jest też to, że władze egipskie podołały zadaniu i przedostali się również na drugą stronę bliźniaczego bloku, tylko nie zostało dla społeczności przekazane drogą publiczną. Jeżeli tak się stało to znaczyło by tylko i wyłącznie, że to co kryje się za drugim blokiem nie powinno ujrzeć światła dziennego. Natomiast jeśli tak się nie stało to pozostaje tylko cierpliwie czekać. Chciałbym jeszcze zwrócić bardzo szczególną uwagę na dwie bardzo istotne rzeczy. Mianowicie: W Komorze Królowej jak widać dwa tunele są niedrożne co od razu dyskwalifikuje teorię o tym, że miały służyć jako wentylacja dla budowniczych. Na zewnątrz piramidy wychodzą tylko i wyłącznie szyby z Komory Królewskiej natomiast na płaskowyżu w Giza stoją przecież jeszcze dwie piramidy przypisane dwóm faraonom czyli Chefrenowi i Menkaurowi.

Czy nie jest to wręcz aż dziwne, że w tych pozostałych piramidach nie ma owych szybów tak jak to jest w przypadku akurat Wielkiej Piramidy? Ten fakt jak by nie patrzeć od razu dyskwalifikuje teorię szybów jako wentylacyjnych. W tym momencie mogę śmiało zakończyć pierwszy etap swojej poszlaki z datą 22 marzec 1993 roku ze względu na brak jakichkolwiek innych punktów zaczepienia bym mógł znaleźć coś znacznie więcej. Niestety, ale jedynie co mogło mi pozostać to tylko domysły, cóż takiego kryje się za zamkniętymi drzwiami i jednocześnie cierpliwie czekać na ich otwarcie. Sprawę tę uznałem teoretycznie za zamkniętą. Drugi Etap to: 17 września 2002 roku. Kolejna data dotycząca sprawy odkrywkowej na terenie Egiptu i jednocześnie kontynuacja z przed dziewięciu lat. Po upływie tak długiego a zarazem i krótkiego czasu, do opinii publicznej jak i do mediów dotarła za pośrednictwem reklam i nagłośnieniu sensacyjna wiadomość, że władze egipskie zezwoliły na sprawdzeniu co znajduje się po drugiej stronie wapiennego bloku w Szybie Gantenbrinka.

Na scenę oczywiście nie wszedł już twórca robota UPU-AUT, lecz zupełnie nowa ekipa, która była w posiadaniu nowego robota o nazwie Piramid Rover ver. 2.0 który miał przebić się przez drzwiczki na drugą stronę i przedstawić całemu światu, to czego ludzkie oko nie widziało od tysięcy lat. Zadanie to nie było wcale proste do wykonania, a także nie podjęto się od tak od razu za przejście na drugą stronę. Sprawy trochę się jednak komplikowały, ponieważ dbano o to by podczas tej operacji nie narazić zabytku na jakiekolwiek uszkodzenia czy zniszczenia kiedy to zacznie się naruszać tą część piramidy. Do prób przedostania się za blok podchodzono kilka razy.

Na początku wprowadzono maszynę do szybu by jeszcze raz przebadała drogę oraz przesłała obrazy z wnętrza piramidy dotyczące przeszkody, aby móc określić jak blok jest usytuowany w środku. Czy da się go przesunąć, lub też podnieść. Po dokonaniu dokładnej analizy, przemyśleń i stwierdzeń oraz prób dokonywanych na makiecie owego szybu dr. Zahi Hawass dyrektor najwyższej rady zabytków zezwolił na wykonanie przewiertu w samym centrum dolnej części bloku za pomocą wiertła, w które został wyposażony robot. Po dokonaniu tej czynności robota wyciągnięto z szybu a następnie zainstalowano sondę, która została wprowadzona do środka i na bieżąco przekazywała obrazy z wnętrza piramidy. Przyznam szczerze, czekałem na ten moment z wielką niecierpliwością. Program, który został emitowany drogą telewizyjną wcale nie był żadną rewelacją. Przez prawie ponad dwie godziny pokazywano wzmianki filmów i wypowiedzi archeologów na temat zupełnie innych rzeczy, zupełnie nie związanych z tematem co przedstawiał sam tytuł programu, który nosił „Odkrycie Tajemnych Komnat” osobiście to bym nazwał „Odkrycia Marka Lehnera sprzed Lat”.

Zdjęcia jakie zamieściłem powyżej pokazują moment przejścia sondy i przedstawienie tego co zarejestrowała kamera. Z całej dwugodzinnej transmisji tylko pięć minut sensacji na skalę światową? To była istna kpina. No cóż ale i to się opłacało obejrzeć. Dla mnie osobiście ten moment był początkiem czegoś nowego i kontynuacją swoich badań. Powiedzieć mogę jedynie tylko tyle, że dzięki temu co zobaczyłem w telewizji, chociaż tak naprawdę to nie wiele widziałem, ale za to mogłem wyciągać pomału kolejne wnioski. Program ten miałem nagrany na kasetę VHS więc bez żadnego problemu oglądałem ten najważniejszy dla mnie moment codziennie po kilka razy. Przyglądałem się z pełną dokładnością, zatrzymywałem taśmę i klatka po klatce przesuwałem w przód i w tył obraz by móc uzyskać jak najlepszej jakości ostrość oraz naświetlenie tego co rzekomo widzieli sami uczestnicy programu. „CZYLI JAKIEŚ ZNAKI” Wiele razy zastanawiałem się o jakie znaki chodziło reporterce programu pani Laurze Greene ( Laura Greene) skoro oprócz nierówności i zniekształceń widzianych na drugich drzwiach i nic poza tym, to o co chodziło?

Przy pomocy nagrania z kasety nie wiele mogłem się dowiedzieć i dopatrzyć. Bez względnie musiałem zaczerpnąć znacznie więcej informacji z zupełnie innych źródeł, które pozwolą mi na odnalezienie dużo lepszej jakości obrazów. Nie zastanawiałem się ani sekundy dłużej i postanowiłem zabrać się za przeglądanie wszystkich możliwych stron w Internecie, aby znaleźć cokolwiek co jest powiązane z tym tematem. Przyznaje, że długo nie musiałem szukać, ponieważ po wpisaniu nazwy od razu mi się wyświetliły ikonki odpowiadające za dany temat w wyszukiwarce. Zdjęcia jakie udało mi się znaleźć, nie wiele różniły się od tego co widziałem z nagrania.

Obrazy, które posiadałem można było bez najmniejszego problemu samemu na komputerze przy pomocy odpowiedniego programu rozjaśnić, przyciemnić a nawet powiększyć do uzyskania jak najlepszego efektu. Zdjęcia, które miałem w swojej bazie danych, analizowałem z pełną dokładnością i muszę przyznać, że byłem zaskoczony tym co wtedy zobaczyłem. Prezenterka programu w pewnym sensie się nie myliła, gdyż rzeczywiście coś widniało na drugim bloku, lecz naprawdę ciężko było określić co przedstawia rzekomy wizerunek, ponieważ czas przez okres 4500 lat raz przebadała drogę oraz przesłała obrazy z wnętrza piramidy dotyczące przeszkody, aby móc określić jak blok jest usytuowany w środku. Czy da się go przesunąć, lub też podnieść.

Po dokonaniu dokładnej analizy, przemyśleń i stwierdzeń oraz prób dokonywanych na makiecie owego szybu dr. Zahi Hawass dyrektor najwyższej rady zabytków zezwolił na wykonanie przewiertu w samym centrum dolnej części bloku za pomocą wiertła, w które został wyposażony robot. Po dokonaniu tej czynności robota wyciągnięto z szybu a następnie zainstalowano sondę, która została wprowadzona do środka i na bieżąco przekazywała obrazy z wnętrza piramidy. Przyznam szczerze, czekałem na ten moment z wielką niecierpliwością. Program, który został emitowany drogą telewizyjną wcale nie był żadną rewelacją. Przez prawie ponad dwie godziny pokazywano wzmianki filmów i wypowiedzi archeologów na temat zupełnie innych rzeczy, zupełnie nie związanych z tematem co przedstawiał sam tytuł programu, który nosił „Odkrycie Tajemnych Komnat” osobiście to bym nazwał „Odkrycia Marka Lehnera z Przed Lat”.

Zdjęcia jakie zamieściłem powyżej pokazują moment przejścia sondy i przedstawienie tego co zarejestrowała kamera. Z całej dwugodzinnej transmisji tylko pięć minut sensacji na skalę światową? To była istna kpina. No cóż ale i to się opłacało obejrzeć. Dla mnie osobiście ten moment był początkiem czegoś nowego i kontynuacją swoich badań. Powiedzieć mogę jedynie tylko tyle, że dzięki temu co zobaczyłem w telewizji, chociaż tak naprawdę to nie wiele widziałem, ale za to mogłem wyciągać pomału kolejne wnioski. Program ten miałem nagrany na kasetę VHS więc bez żadnego problemu oglądałem ten najważniejszy dla mnie moment codziennie po kilka razy. Przyglądałem się z pełną dokładnością, zatrzymywałem taśmę i klatka po klatce przesuwałem w przód i w tył obraz by móc uzyskać jak najlepszej jakości ostrość oraz naświetlenie tego co rzekomo widzieli sami uczestnicy programu. „CZYLI JAKIEŚ ZNAKI” Wiele razy zastanawiałem się o jakie znaki chodziło reporterce programu pani Laurze Greene ( Laura Greene) skoro oprócz nierówności i zniekształceń widzianych na drugich drzwiach i nic poza tym, to o co chodziło?

Przy pomocy nagrania z kasety nie wiele mogłem się dowiedzieć i dopatrzyć. Bez względnie musiałem zaczerpnąć znacznie więcej informacji z zupełnie innych źródeł, które pozwolą mi na odnalezienie dużo lepszej jakości obrazów. Nie zastanawiałem się ani sekundy dłużej i postanowiłem zabrać się za przeglądanie wszystkich możliwych stron w Internecie, aby znaleźć cokolwiek co jest powiązane z tym tematem. Przyznaje, że długo nie musiałem szukać, ponieważ po wpisaniu nazwy od razu mi się wyświetliły ikonki odpowiadające za dany temat w wyszukiwarce. Zdjęcia jakie udało mi się znaleźć, nie wiele różniły się od tego co widziałem z nagrania.

Obrazy, które posiadałem można było bez najmniejszego problemu samemu na komputerze przy pomocy odpowiedniego programu rozjaśnić, przyciemnić a nawet powiększyć do uzyskania jak najlepszego efektu. Zdjęcia, które miałem w swojej bazie danych, analizowałem z pełną dokładnością i muszę przyznać, że byłem zaskoczony tym co wtedy zobaczyłem. Prezenterka programu w pewnym sensie się nie myliła, gdyż rzeczywiście coś widniało na drugim bloku, lecz naprawdę ciężko było określić co przedstawia rzekomy wizerunek, ponieważ czas przez okres 4500 lat odbił swoje znamię doprowadzając go do stanu takiego jaki jest widoczny teraz. Zanim jednak dojdę do sedna tej sprawy, pozwolę sobie jeszcze na wyciągnięcie kilku istotnych wniosków.

Dla niektórych może to być niepotrzebnym przedłużeniem tego artykułu, lecz dla innych okazać się może całkiem zaskakującą ciekawostką jeśli oczywiście to co za moment napiszę naprawdę miało swoje miejsce i czas. Z pewnego źródła doszła do mnie wiadomość, lecz nie wiem na ile ona jest prawdopodobna ale kiedy to przedostano się poza pierwszy blok i wprowadzono sondę, to we wnętrzu komory najprawdopodobniej znaleziono jakieś przedmioty. Prawdopodobnie zlokalizowano kilkanaście małych statuetek nieznanego rodzaju oraz złoty lub miedziany łańcuch, a także złote lub miedziane pudełko. Osobiście co do tego odkrycia nie miałem i nadal nie mam stu procentowej pewności ale z drugiej strony też i nie wykluczam, że dokonano takiego odkrycia. Trzeba wziąć pod uwagę bardzo istotną rzecz.

Program z 17-stego września 2002 roku miał być transmisją prowadzoną na żywo. Jedynym dowodem na potwierdzenie tej relacji, to był pokazany podczas emisji programu w górnym prawym roku napis LIVE czyli na żywo, ale wypowiedzi innych zainteresowanych potwierdzają pewną niezgodność co do tego wydarzenia. Najprawdopodobniej program ten został spreparowany ze względu na to, by opinia publiczna nie dowiedziała się tego co miało by się znajdować w środku. Dlatego najpierw wszystko działo się bez kamer telewizyjnych, gdzie po dziś dzień nie liczni wiedzą co tak naprawdę znajdowało się po drugiej stronie i co to było jeśli oczywiście brać pod uwagę, że naprawdę coś tam się znajdowało, a następnie już po całej sensacji zezwolono na pokazaniu całemu światu, że jest drugi blok, w pomieszczeniu nic się nie znajdowało i oczywiście wszystko pokazane było na żywo. Takie coś w świecie medialnym ma swoje określenie „CENZURA”.

W tym oto momencie po całej sensacyjnej wiadomości znowu zapanowała cisza i spokój. Dla mnie jednak to nie był koniec lecz początek. Miałem wyraźnie przed oczami kolejny punkt zaczepienia na prowadzenie dalszych badań, a swoją uwagę skupiałem dokładnie na tym cóż takiego tak naprawdę jest na bloku. Czasu poświęcałem naprawdę bardzo dużo, lecz bez konkretnych i pozytywnych rezultatów, codziennie myślami byłem we wnętrzu piramidy i wciąż zadawałem sobie jednoznaczne pytanie. Co zrobić by obraz zrekonstruować i jak to zrobić? Za pomocą komputera i programów graficznych robiłem różne korekty i wynik był jednoznaczny mianowicie negatywny. Po ciężkich dniach, tygodniach i miesiącach bez uzyskania pozytywnego rezultatu, postanowiłem zrobić sobie przerwę na odpoczynek.

Musiałem dać sobie chwilę spokoju, ponieważ uważałem, że jestem w pełni przemęczony i umysł mój w pewnym momencie odmówił współpracy. To co teraz napisze wyda się aż niemożliwe. Ale tak to prawda. Po upływie ośmiu lat (RETY ALE TEN CZAS BIEGNIE) postanowiłem po raz kolejny zasiąść do komputera i powrócić do tego co tak bardzo mnie niepokoiło, czyli na odnalezieniu czegoś co najprawdopodobniej znajdowało się na drugich drzwiach w szybie Gantenbrinka. Za nim jednak zrobiłem jakiekolwiek pierwsze kroki to musiałem niezwłocznie wejść w posiadanie programu graficznego, lecz zupełnie innego niż do tej pory miałem na swoim komputerze.

To był dla mnie niezależny priorytet. Po zainstalowaniu oprogramowania wstawiłem wszystkie możliwe fotografie aby móc dokonać jednolitego efektu na obrazach, czyli każde zdjęcie miało naświetlać się jednocześnie uzyskując przy tym jak najbardziej realistyczny wizerunek. Czasu na to wykonanie zajęło mi dużo. Oczywiście nie były to dni ani tygodnie, ale za to kilka godzin precyzyjnej pracy. Muszę przyznać, że efekt był naprawdę imponujący. Po dokładnej obróbce komputerowej na bloku, pokazał się nie zbyt najlepszej jakości obraz, który przedstawił się w postaci jak by twarzy. Byłem tym wizerunkiem naprawdę podekscytowany i muszę przyznać, że w głowie zaczęły mi się rodzić kolejne pomysły co do tego wizerunku. Jeśli to była twarz to od razu automatycznie nasuwa się pytanie.

Kogo przedstawiała oraz kto umieścił ten wizerunek na bloku w szybie o wymiarach 20×20 centymetrów? Przecież logiczne jest, że człowiek nie wejdzie do jego wnętrza. Ten kto tego dokonał najprawdopodobniej miał ku temu konkretny cel, a mianowicie umieścił obraz tak głęboko w takim miejscu by nikt tego najprawdopodobniej nigdy nie zobaczył. Wszystko zaczęło nabierać co raz to więcej barw i odsłaniać przede mną swą tajemnice, oczywiście w pewnym tego rodzaju sensie. Nie wiedziałem w danym momencie co mam o tym sądzić i co robić dalej. Ale akurat nie zważając na ten problem, dążyłem dalej do celu.

Po upływie jakoś tygodnia może dwóch czy nawet miesiąca już dokładnie teraz nie pamiętam, w Internecie znalazłem bardzo ciekawy filmik – nie jestem teraz pewny tego czy jest on jeszcze dostępny na You Tube, bo tam go znalazłem, ale dotyczy właśnie odkrycia z 17 września 2002 roku. Bardzo bym chciał zamieścić link, by czytelnik mógł zapoznać się z obrazami bardziej wyrazistymi, ale z przykrością musze poinformować, że film ten nie istnieje już w bazie danych.

Podczas pisania tego artykułu poświęciłem chwilkę czasu by sprawdzić czy plik ten jest jeszcze dostępny i rzeczywiście już go nie ma. Jedyne co mogę zrobić to przedstawić zdjęcia jakie wykonałem za pomocą telefonu akurat z tego filmiku, którego prywatnie posiadam od lat na płycie CD. Zdjęcia jak widać nie są najlepszej jakości, ale też i uważam, że nie są aż tak nie wyraźne by nie można było nie zauważyć pewnych szczegółów, których dokonała nieznana mi osoba. Muszę przyznać, że obrazy naprawdę są ciekawe i robią wrażenie. Jak widać osoba ta musiała także poświęcić sporo czasu aby wyodrębnić takie szczegóły. Tak więc zdjęcie pierwsze i drugie przedstawia wizerunek jakiejś twarzy w dwóch różnych naświetleniach. Następnie na kolejnym obrazku widać wyznaczone punkty, które odpowiadają za jakąś głowę.

Najprawdopodobniej jak to przedstawia autor 10-sięcio minutowego filmu jest to głowa lwa. Ciekawym jednak spostrzeżeniem jest znajdująca się po niżej wysoka o bardzo szczupłych gabarytach istota. Postać ta z długimi nogami trzyma w prawej ręce coś jak by tarczę, natomiast lewą ręką wyznaczone są świecące punkty co wskazywało by na gwiazdy. Na kamieniu widać wiele takich świecących punktów, lecz czy są to punkty gwiazd? Jeśli jest to prawda i rzeczywiście obrazy te przedstawiają jakąś jak by to określić gwiezdną drogę lub gwiezdną mapę to co ona przedstawia? Czy istota ta swoją lewą ręka pokazuje nam, że pochodzimy właśnie stamtąd i daje do zrozumienia, że to my dawno, dawno temu zamieszkiwaliśmy te tereny i to my wznieśliśmy piramidy i Sfinksa? Jeśli okazało by się to prawdą a wszystko ku temu zmierza to można by zaczynać pomalutku, pisać historię na nowo.

Lecz jednak za nim do tego dojdzie to mamy tak naprawdę jeszcze za mało dowodów na dokonanie tego czynu. Tak więc po zapoznaniu się z tą wersją zapisanych informacji na kamiennym bloku uważam, że nie na leżało by i tej relacji lekceważyć i odkładać pewnych faktów na półkę. Jest to przyznam szczerzę bardzo ciekawa teoria. Natomiast ja osobiście poszedłem jeszcze dalej ku swojej wizji na bloku. A więc – po przeanalizowaniu po raz to kolejny tego co widziałem, postanowiłem zrobić jeszcze jedną rzecz, która albo będzie trafna i przyniesie ku temu korzyści pozytywne albo dalej będę drążył na jej odkrycie. Muszę przyznać, że mój ostatni ruch był dosłownie ze swego punktu widzenia naprawdę przypadkowy. Kiedy już byłem na ostatnim etapie poddania się, że nic mi nie uda się z tym juz jednak zrobić i zanim zakończyłem pracę programu graficznego przypadkowo kursorem myszki zaznaczyłem opcje tak zwaną Lustrzane Odbicie. Nie byłem naprawdę świadom tego co zrobiłem i kiedy miałem już zamknąć program to moim oczom ukazał się obraz tak realistyczny, że nie wiedziałem czy to jest prawda czy to tylko złudzenie optyczne.

Do dnia dzisiejszego pamiętam to jak się poczułem wraz z wielkim niedowierzeniem, że udało mi się dokonać coś czego nawet sobie nie wyobrażałem. Po uzyskaniu tak wyraźnego obrazu z obliczem istoty nieznanego pochodzenia bo tak to można określić, dogłębnie uświadomiłem sobie, że jest to dopiero tak naprawdę początek moich badań dotyczących starożytnych cywilizacji.

Miałem wyraźnie widoczną twarz, która wpatrywała się swoimi oczyma we mnie a ja w nią. Wiem, że dziwnie to zabrzmi ale wiele razy ilekroć podziwiałem wynik swoich prac to zadawałem sobie pytanie patrząc na tego osobnika. „KIM TY JESTEŚ NA BOGA”?W całym tym zamieszaniu jakie mnie ogarniało nie traciłem ani chwili i postanowiłem poinformować o moim odkryciu swojego najlepszego przyjaciela Grzegorza Popławskiego, który przez lata towarzyszył mi i nadal towarzyszy w uzyskiwaniu efektów prac.

Po dokładnym przeanalizowaniu obrazu wspólnie doszliśmy do wniosku, że to co teraz jest widoczne to tylko i wyłącznie jest coś jak by negatyw i potrzeba dokonać idealnej obróbki komputerowej by uzyskać oryginalny obraz, który najprawdopodobniej istniał od momentu wybudowania piramid na płaskowyżu w Giza. Zdjęcie zgrałem na przenośny dysk i wręczyłem jego zawartość swojemu przyjacielowi. Ten natomiast skontaktował się z fachowcem w Warszawie z dziedziny obróbek zdjęć i po upływie kilku tygodni do naszych rąk trafił już w pełni zrekonstruowany obraz, który najprawdopodobniej jak to napisałem wcześniej widniał w całej okazałości od momentu powstania Wielkiej Piramidy. Kogo przedstawia to oblicze, kim była ta istota i dlaczego umieszczono jej wizerunek w takim wręcz niedostępnym miejscu dla człowieka?

Na te pytania trzeba sobie samemu odpowiedzieć. Na tym etapie śmiało mogę zakończyć datę 17 września 2002 i 11 października 2010 roku. Sprawa ta po dzisiejszy jak na razie dzień pozostaje zamknięta aż do odwołania. Uważam, że nie muszę wyciągać wniosków do tego co tu napisałem gdyż zadanie to pozostawiam dla czytelnika artykułu. 31 maja 2011 roku na scenę wchodzi kolejna data w sprawach odkrywkowych w Wielkiej Piramidzie. Bardzo dziwna jest dla mnie zbieżność tych dat, ponieważ albo to jest po prostu przypadek albo zamierzony cel, gdyż wszystko odbywa się jak by czytelnik zauważył co dziewięć lat. Jednak od mojego odkrycia jest różnica tylko taka bo minęło osiem. No ale nie jest to aż chyba takie istotne. Ten rozdział zawierał będzie troszeczkę mistyczności ponieważ na podium wszedł tym razem inny zminiaturyzowany robot o nazwie Djedi (Dżedi) maszyna ta została zaprojektowana przez Roba Richardsona inżyniera z uniwersytetu w Leeds w Wielkiej Brytanii.

Nazwa Djedi wywodzi się od nadwornego maga faraona Chufu (gr. Cheops) Jedynym dowodem na potwierdzenie tej legendy o magu jest papirus West Car. Pochodzenie papirusu pozostaje tak naprawdę do dnia dzisiejszego nieznane. Historię znamy dopiero od momentu, kiedy to w jego posiadanie wszedł najprawdopodobniej w 1824 lub 1825 roku brytyjski kolekcjoner Henrie Westcar – to właśnie od jego nazwiska pochodzi nazwa papirusu. W 1838 lub w 1839 roku podczas wizyty w Anglii papirus ten nabył od Westcara niemiecki egiptolog Karl Richard Lepsius. Niestety nie zdążył on jednak go przetłumaczyć gdyż zmarł 10 lipca 1884 roku w Berlinie na raka żołądka. Po jego śmierci w roku 1866 papirus został przekazany Muzeum Berlińskiemu. Obecnie jest on przechowywany w Muzeum Egipskim w Berlinie. Papirus ten jest zbiorem opowiadań o cudach – przedstawia faraona IV dynastii Cheopsa (egp. Khufu) wysłuchującego pięciu opowieści swoich synów – min. Chefrena, Baure oraz Dżedefhora.

Do naszych czasów z pierwszej opowieści zachowało się tylko zakończenie, piąte opowiadanie również jest niekompletne, ponieważ brakuje początku i końca papirusu. Niektórzy wysuwają przypuszczenie, iż mógł on pierwotnie zawierać więcej opowiadań. Zapewne jest kopią wcześniejszego tekstu, spisaną za czasów II Okresu Przejściowego a może nawet XII dynastii – na co wskazuje użyty styl i język kompozycji. Po raz pierwszy został przetłumaczony przez profesora Adolfa Ermana w 1890 roku a na język polski po raz pierwszy przełożył go Tadeusz Smoleński około 1907 roku. Opublikowany został w 1913 roku.

PIERWSZE Z OPOWIADAŃ: Niestety do naszych czasów zachowało się tylko kilka ostatnich wersów. Przedstawione przez jednego z synów Chufu. Opisuje cuda w wykonaniu jednego z kapłanów z czasów panowania Dżesera.


DRUGIE OPOWIADANIE – WOSKOWY KROKODYL: Kolejne z opowiadań, zachowane we fragmentycznej postaci, prezentowane przez Khafre, opowiada o czasach kapłana, z czasów panowania faraona Nebki. Kapłan po uzyskaniu informacji, iż jego żona zdradza go, formuje z wosku model krokodyla, który ma ożyć po kontakcie z wodą ( co staje się możliwe po użyciu magicznych zaklęć). Krokodyl ten wrzucony do wody ożywa i wciąga kochanka żony kapłana pod wodę na dno jeziora, kapłan udaje się z wizytą do faraona. Nebka nakazuje krokodylowi zjeść kochanka a zonę kapłana spalić i wrzucić do rzeki.


CZWARTE OPOWIADANIE – CZARY NA DWORZE CHEOPSA: Jednym z ciekawszych i zarazem najbardziej znany fragment, opowiadanie „ Czary na dworze Cheopsa” mówi o magiku imieniem Dżedi, o którym wspomina w swojej opowieści Dżedefhor. Cheops postanowił zaprosić go do siebie, aby ten pokazał mu parę swych magicznych sztuczek. Po udanym przedstawieniu Khufu postanawia zapytać starca o jego wiedzę na temat sekretnych komnat w sanktuarium Thota. Ten jednak na ten temat nic nie wie. W zamian przepowiada jednak, iż skrzynię z magicznymi pismami Thota, które zawierają informację o tajemnych komnatach, przyniesie Cheopsowi najstarsze z trojga dzieci będące w łonie Rudżdżedet (żony kapłana Re, władcy Sachebu) Mędrzec rozwiewa również obawy faraona, co do losów jego dynastii, przepowiadając panowanie po Cheopsie jego syna, a następnie wnuka ( Chefren panujący po Cheopsie był jego synem a z kolei Mykerinos panujący po Chefrenie był wnukiem Cheopsa).


Jest to jedyny zbiór materiałów opisujący relację pomiędzy magiem a faraonem. Nie wiele jednak można się z tego dowiedzieć i wyciągnąć konkretne wnioski, ale za to wiemy, że coś takiego mogło zaistnieć. Z tego co wiem, to nie ma żadnych innych materiałów opisujących wydarzenie powiązane pomiędzy Cheopsem a magiem Dżedi. To jedyny zbiór i w dodatku niekompletny. No ale cóż liczy się zawsze najdrobniejszy szczegół by móc cokolwiek stwierdzić. Tak więc nie będę szukał dalszych dowodów na istnienie autentyczności istnienia maga lecz przejdę do konkretów i dalszych badań. Jak już wiadomo po upływie czasu kolejna ekipa dostała pozwolenie na wprowadzeniu robota do południowego szybu w Komorze Królowej.

Wyposażony on był w giętką kamerę wideo co bez najmniejszego problemu umożliwiało dokładne rejestrowanie pomieszczenia ze wszystkich stron. Komnata, którą badał robot była pusta co z resztą wcale mnie to nie dziwi. Natomiast bardzo ciekawym znaleziskiem, co wywołało dyskusję w środowisku naukowym znajdowały się w prawej dolnej części pomieszczenia jakieś czerwone znaki. Przypuszcza się, że mogą to być hieroglify lecz jak dotąd nikt ich nie przetłumaczył albo już zostało to dokonane w co nie wątpię tylko bez nagłośnienia. Treść lub co przedstawia nie jest wiadoma pod warunkiem, że rzeczywiście jest to jakaś forma napisu.

Oficjalnie uważa się, że znaki te są pozostałością przez kamieniarzy albo grupy robotników, oznaczające numery, nazwy a także i ich nazwiska. Przyznam szczerze, iż nie jest moją najlepszą stroną czytanie hieroglifów, ale dlaczego akurat ktoś by miał właśnie w tak nie dostępnym miejscu upamiętniać siebie jako budowniczego piramidy dla swojego władcy? Przecież taki wyczyn powinien być przedstawiony na zwojach papirusów, czy chociaż by na kamiennych tabliczkach, a nie ma nigdzie nic napisane, ani jednej wzmianki: Kto, po co, czemu i dlaczego? Wydaje mi się, że ćwiek tkwi w całym tym zamieszaniu zupełnie inny. Może to będzie się wydawało wprost fantastyczne ale i z pewnego punktu widzenia racjonalne. Taka oto jest moja wersja. Dawno, dawno temu około 10,500 roku p.n.e. na teren Egiptu przybyła nieznana rasa. Ludzie, którzy zamieszkiwali te ziemię nazwali przybyszów swoimi Bogami, stało się tak ponieważ owi bogowie znacznie różnili się od mieszkańców między innymi wyglądem jak i ubiorem, a także posiadali zawansowaną broń i przedmioty, o których nikomu w tamtych czasach nawet się nie śniły. Obcy przybysze, którzy wybrali sobie akurat Gizę, szybko się zadomowili, wśród tutejszej cywilizacji, i przejęli cały dobrobyt, jednocześnie ogłaszając się Panami tej ziemi. Ten, który mianował się władcą Egiptu z upływem czasu nakazał wznieść wielki gmach, gdzie zostaną dobrze umiejscowione pisma dotyczące całej ludzkości oraz i inne rzeczy, które zostały przez bogów przyniesione.

Za nim jednak podjęto się budowy władca przed jej rozpoczęciem zakazał komukolwiek i gdziekolwiek upamiętniać w postaci pisma o dokonaniu tak wielkiego przedsięwzięcia. Do budowy, która trwała 30 lat zwerbowani byli rdzenni mieszkańcy Egiptu, jako siła robocza i jednocześnie pomoc przy budowie Wielkiej Piramidy. Czas pędził nie miłosiernie szybko, a budowla pięła się w górę niczym fasola na tyczce. Z upływem czasu, kiedy to piramida była na odpowiednim etapie budowy, ktoś nie wiadomo kto, ale na pewno jakiś pracownik, umieścił we wnętrzu jednego z szybów, twarz istoty, na polecenie, której została wzniesiona piramida i napis, który mógł by chociaż przedstawiać imię władcy tej Piramidy. To właśnie mogło tylko i wyłącznie być jedyne miejsce, gdzie ktoś się zdobył na odwagę i po kryjomu umieścił te oto dwa symbole, w postaci twarzy i napisu jeśli brać pod uwagę, że naprawdę są to hieroglify lub jakaś forma pisma, o których nikt się nie dowie teraz kiedy to była budowana piramida ale za to w bardzo dalekiej przyszłości. Po upływie terminu budowy, kiedy to ciężką pracę wykonano, a budynek stał już w całej swojej okazałości władca swojemu ludowi kazał wznieść jeszcze dwie budowle, które będą symbolizować miejsce skąd przybyli oraz ich strażnika, co będzie strzegł Wielkiej Tajemnicy by nikt nie powołany nie wszedł w jej posiadanie. Po upływie zakończenia budowy wielkiego gmachu, która trwała łącznie 70 lat.

Władca Egiptu i jednocześnie budowniczy całego kompleksu na płaskowyżu w Giza, jako starzec, ponieważ był już w podeszłym wieku po umieszczeniu wszystkich pism, dokumentów oraz przedmiotów w tajemnych komnatach, o których wiedział on tylko sam jedyny, przekazał tron i mianował na swoje miejsce nowego władcę Egiptu, a sam po upływie czasu nie wiadomo jakiego opuścił Gizę wraz ze swoimi kompanami i udał się w daleką podróż pozostawiając po sobie świadectwo dla przyszłych pokoleń. Historyjkę tą, z którą czytelniku się zapoznałeś, została tylko i wyłącznie przeze mnie wymyślona. Lecz uważam jednak, że tak naprawdę mogło być. Nie biorę tej opowieści na poważnie, gdyż ją zmyśliłem dla pewnego przykładu, ale punktem zaczepienia jest to, że w tak odległej przeszłości pismo mogło być zakazane, dlatego nic nie wiemy na temat tego, kto wzniósł piramidy i Sfinksa ze względu na brak jakichkolwiek zapisanych informacji. Cóż nam pozostaje w takim przypadku? Jedynie czekać na wznowienie kolejnych badań we wnętrzu piramidy, a także zabrać się za tłumaczenie rzekomych napisów. Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo… Tak więc śmiało mogę teraz w tym momencie zakończyć poszlakę dotyczącą daty 31 maja 2011 roku.

Jaki można wyciągnąć wniosek? Że tak naprawdę to w rzeczywistości z roku na rok stawiamy krok w przód jeśli chodzi o sprawy odkrywkowe na terenie Gizy. Ale są to naprawdę bardzo, bardzo malutkie kroczki, ponieważ wiele rzeczy jest niejasnych i między innymi bardzo dużo nie wyjawia się publicznie, a to jest naprawdę bardzo poważny błąd, gdyż ludzkość nie powinna być zakłamywana, a tym bardziej nie w takich sprawach gdzie z pewnych źródeł wychodzą fakty a nagle ślad po nich ginie i zaczyna się tylko mydlenie oczu. Tak więc myślę, że wytrwałeś czytelniku do tego momentu w tym artykule i dalej podążysz ze mną ku dalszej sprawie odkrywkowej. Z całej tej poszlaki jak widać wszystko dotyczyło w zasadzie Wielkiej Piramidy – a tytuł artykułu nosi nazwę „Zagadka Egipskiego Sfinksa” Ale bez obaw, ponieważ zanim mogłem wziąć całą sprawę w swoje ręce dotyczącą tego jedynego posągu okrytego do dnia dzisiejszego wielką tajemnicą, to musiałem najpierw przedstawić całą swoją poszlakę, ponieważ to wszystko jest ze sobą powiązane. Tak więc dotarliśmy wspólnie do 9 czerwca 2019 roku.

Czyli do momentu kolejnego odkrycia na terenie Egiptu. Tym razem dotyczyć będzie właśnie Sfinksa. Posąg ten o korpusie lwa i głowie człowieka jest kolejną nie rozwikłaną tak naprawdę do dzisiejszych czasów zagadką. Powstało na jego temat mnóstwo przeróżnych teorii tak samo zresztą jak i co do piramid. Jednak wciąż leży na swoim wyznaczonym przez kogoś, miejscu i bacznie strzeże jakiejś tajemnicy, która tak naprawdę nie jest nam znana. Posąg ten o długości 73 metrów i wysokości 20 metrów, cały czas jest tematem dyskusji dotyczącym między innymi jego powstania, kto przyczynił się do jego budowy i do kogo należał. Posąg ten dokładnie jak trzy piramidy jest hologramem nieba na bardzo odległe czasy. Założenie jest nawet takie, iż jest on starszy od samych piramid. Kompleks piramid w Gizie jest odpowiednikiem trzech gwiazd w Pasie Oriona (ALNITAK, ALNILAM i MINTAKA) wyznaczające datę na okres ich budowy około 10,500 roku p.n.e. Natomiast Sfinks ma swój odpowiednik na niebie w gwiazdozbiorze Lwa na około 11-ste tysiąc lecie p.n.e. co od razu sugeruje, że jest znacznie starszy od samych piramid. Egiptolodzy podchodzą jednak do tej sprawy sceptycznie i jednocześnie obalają teorię dotyczącą powstania Sfinksa jak i piramid na tak odległe czasy.

Według historyków samego Sfinksa wzniesiono za panowania Chefrena (egp. Chafre), któremu przypisana jest druga z piramid na płaskowyżu w Giza. Jak podają źródła naukowe twarz sfinksa najprawdopodobniej przedstawia oblicze tego faraona. Jednak nie do końca jest to racjonalne stwierdzenie. Niejaki Frank Domingo, który przez 30 lat służył w nowojorskiej policji jako ekspert w rekonstrukcji wyglądu i twarzy, wykorzystał swoje umiejętności do ustalenia czy oblicze Sfinksa pokrywa się z twarzą Chefrena. Spędzając czas w Egipcie sporządził wiele rysunków monumentu, wykonanych z różnych kątów i o różnych porach dnia tak aby żaden cień nie zniekształcał rzeczywistego oblicza Sfinksa. Z tych samych kątów sfotografował statuę Chefrena stojącą w muzeum w Kairze, a także dokonał dokładnych pomiarów twarzy faraona. Oglądając sporządzone szkice Frank Domingo (fotografia u góry) próbował odnaleźć podobieństwo dotyczących dwóch twarzy, które można by ze sobą porównać. To przedsięwzięcie było szczególnie trudne w odniesieniu do Sfinksa, którego twarz w znacznym stopniu uległa przez tysiące lat erozji. Jednak zwrócił on uwagę na fakt, że dolna część twarzy Sfinksa jest bardziej wystająca a jego oczy głębiej osadzone w porównaniu z faraonem. Zdaniem Domingo jest to wystarczające do stwierdzenia, że mamy tutaj do czynienia z dwoma różnymi od siebie rasami. Twarz Sfinksa nigdy nie przedstawiała twarzy faraona Chefrena.

Tak więc z pewnego punktu widzenia mamy do czynienia z dwiema różnymi od siebie osobami. Najbardziej jednak zastanawiające było to, kiedy powstał Sfinks? Do badań Wielkiego Sfinksa przyczynił się kolejny badacz już nieżyjący John Antony West. Poświęcił on całe swoje życie na badaniu starożytnego Egiptu, a co najważniejsze Sfinksa. Jako pierwszy wysunął teorię, że erozja posągu nie została spowodowana działaniem pustynnych wiatrów i pasku lecz przyczyną były silne opady deszczu. W tym oto momencie nasuwa się bardzo poważne pytanie. Kiedy w Egipcie miały miejsce obfite ulewy? Według teorii Westa najprawdopodobniej co nie jest wykluczone, na pustyni padały tak silne deszcze w czasie ostatniej epoki lodowcowej, która zaczęła się ok. 12.000 lat p.n.e.

Aby dowieść swojej racji na potwierdzenie takiego wydarzenia – West postanowił skorzystać z pomocy geologa, który będzie potrafił oszacować zmiany na posągu i przez co zostały zrobione. Po długich poszukiwaniach West znalazł w końcu naukowca, który zechciał go wysłuchać. Był nim dr. Robert Schoch z uniwersytetu Bostońskiego. Badania Schocha, potwierdziły, że postać Sfinksa wyraźnie dotknęła potężna masa wody, lecz nie z wylewów Nilu, ale z nawiedzanych te tereny silne opady deszczy co zresztą wykazują ślady erozji wodnej. Schoch przyczynia się również i do tego, że Sfinks istniał już, kiedy tron objął Chefren. Faraon nie wybudował Sfinksa on go po prostu odrestaurował, tak samo jak pobliskie świątynie, pokrywając wapienne skały granitowymi płytami. Ponadto jeśli popatrzymy na Sfinksa to od razu widać, że głowa jest w stosunku do tułowia nieproporcjonalna – osadzona jest niczym główka od szpilki. Przypuszcza się, że w momencie odkrycia posągu przez Egipcjan, mógł on mieć zupełnie inne oblicze, które następnie zostało przemodelowane na egipską modłę. Jeżeli rzeczywiście Sfinks miał inną twarz, to w takim razie jaką i kogo przedstawiała.

Rozwikłanie zagadki Sfinksa to lada nie łatwe zadanie do wykonania. Przez lata zastanawiałem się i po dzisiejszy dzień nie daje mi spokoju pytanie, kogo Sfinks mógłby przedstawiać? Swoim wyglądem jak widać wyraźnie przedstawia tak zwaną hybrydę czyli pół człowieka pół zwierzęcia. W innych kulturach także są spotykane tego rodzaju osobniki. Chociaż by w starożytnej Grecji czy w Mezopotamii. Na całym świecie nie brakuje malowideł przedstawiających bogów pod takimi postaciami. Jeśli by brać pod uwagę mity i legendy, to muszę przyznać, że trafiła do mnie pewna ciekawa lecz bardzo krótka wzmianka opisująca pewne lecz nie do końca jasne wydarzenie, które jest brane dosłownie jako wymysł przez człowieka. O zaginionych lądach pisze się i mówi po dziś dzień bardzo dużo. Najsłynniejszą z nich jest przedstawiana przez Greckiego filozofa Platona – Atlantyda. Mityczny ląd Platon opisał w dialogach Kritias i Timajos. Opierał on się na tekstach greckiego badacza i podróżnika Solona, który będąc w Egipcie usłyszał opowieść o Atlantydzie od kapłanów z miasta Sais.

Atlantydę według relacji zgładził w ciągu jednego dnia i jednej nocy straszliwy kataklizm, który raz na zawszę pochłoną kontynent i ślad po nim całkowicie zaginął. Kapłani, którzy z wielkim wyprzedzeniem przewidzieli zbliżającą się zagładę Atlantydy zebrali cały dobytek i udali się wraz z jej mieszkańcami w odległe miejsca stałego lądu gdzie zbliżający kataklizm ich nie dosięgnie. Część mieszkańców Atlantydy udała się do Ameryki Środkowej, a inna grupa do Egiptu. Uważa się, że piramidy, które można podziwiać w Tikal, Palenque, w Chitchen Itza a także w Egipcie i innych rejonach, to po prostu jest spuścizna po zaginionej cywilizacji. Pytanie tylko po której? Czy po mieszkańcach Atlantydy ,czy też po jeszcze innej zaginionej cywilizacji. Platon w swoich zapisach przedstawia, że Atlantyda istniała około 9,500 lat temu. Czyli mniej więcej pasował by okres wzniesienia piramid w Giza. Natomiast pozostaje jeszcze jedna kwestia, gdyż jest też mowa o jeszcze jednym tajemniczym kontynencie, którego zniszczył całkowicie kataklizm. A mianowicie chodziło by o tajemniczą i o wiele starszą od Atlantydy – Lemurię zwaną Mu. Wiadomości o lądzie Mu zawdzięczamy badaniom i publikacją angielskiego pułkownika Jamesa Chuchwarda. Spędził on swoją młodość w Indiach.

W 1868 roku zaprzyjaźnił się z pewnym hinduskim kapłanem, który wtajemniczył go w tajniki pisma Nazcalów. Nazcalowie stanowili naród, który przywędrował do Birmy z jakiegoś odległego kraju na wschodzie. Dzieje ich wędrówki i kraju zostały spisane na małych glinianych tabliczkach. Prawdopodobnie było na nich zapisane świadectwo istnienia krainy Mu. Wyniki swoich badań i przemyśleń Chuchward opublikował w kilku książkach, wydanych w Ameryce w latach 1931-1968. Na istnienie tabliczek nie ma żadnego dowodu, które Chuchward widział w Indiach. Pisarz tłumaczył to koniecznością zachowania tajemnicy przed kapłanami. Według Chuchwarda, stanowił wielki prawie płaski teren z niewieloma górami, które dzisiaj są wyspami na Pacyfiku. Kraj był ten podzielony na trzy wielkie rejony (wyspy) oddzielone od siebie pasmami morza. Był zamieszkany przez 64.000 tysiące ludzi zgrupowanych w dziewięciu szczepach.

Te dziewięć szczepów podlegało jednemu centralnemu kierownictwu. Mieszkańcy Mu byli rasy białej o odcieniu oliwkowym, czarnych oczach i włosach. Na terenie kontynentu było siedem wielkich miast. Znajdujące się w nich świątynie były przezroczyste, czyli nie miały dachów, tak aby promienie słońca, które czcili bez przeszkód docierały do wnętrza. Mieszkańcy Mu byli doskonale zorganizowani i mieli wysoką kulturę. Gdy w obawie zagłady wyruszyli na wschód i zachód – przekazali swoją wiedzę Egipcjanom, Majom i Hindusom. Świadectwa zagłady kontynentu Mu można odnaleźć w wielu starych księgach między innymi w świętej księdze Majów oraz wspomina o nich staroindyjska saga Ramarayan. Zagłada tej krainy nastąpiła 12,500 tysięcy lat p.n.e. Gdy kontynent Mu zapadł się pod wodami Oceanu Spokojnego, część kapłanów i starszyzny schroniła się na jego krańcach. Jedna z grup według podań dotarła do dzisiejszej Nowej Kaledonii, zamieszkane wówczas przez plemię karłów (jest to bardzo ciekawa informacja w świetle nowych odkryć archeologicznych, gdzie w ostatnim czasie ogłoszono, że znaleziono szczątki ludzi przypominających hobbity z Władcy Pierścieni jeśli chodzi o wzrost). Uciekinierzy z Mu schronili się w górach, a ich wysoka kultura technologiczna pozwoliła im uratować się przed zagładą i zakusami ze strony tubylców. W górach tych żyli przez tysiąc lat, kultywując pamięć o

swej dawnej ojczyźnie. Legenda głosi, tylko tak naprawdę nie wiadomo, do której z zaginionych lądów ją przypisać, czy do Atlantydy, czy do Lemurii, że kiedy wody oceanu pochłaniały ląd i wszystko co na nim się znajdowało, do Egiptu przybyła piękna kobieta, która zwała się Królową Moo pochodzącą z bardzo odległego lądu. Egipcjanie ugościli ją, a ona opowiedziała im o tym co stało się z jej ojczyzną. Lud obdarzył ją dobrobytem i od tej pory zwana była Izydą. Izyda założycielka cywilizacji egipskiej kazała swojemu ludowi wznieść ogromny pomnik w postaci lwa i głowie człowieka, który będzie upamiętniał cześć jej zmarłego męża oraz zaginionej ojczyzny, z której pochodziła. Opowieść ta najprawdopodobniej nie jest prawdziwa, ale z drugiego punktu widzenia uważam, że tkwi w niej jakieś ziarno prawdy. W 1850 roku Jean Pierre Mariette odnalazł stelę wzniesioną przez Cheopsa, dla uczczenia zakończenia budowy świątyni Izydy. Napisy na steli mówią, iż piramida stała już, gdy Cheops wznosił świątynie. Tekst brzmi „Wzniósł dom Izydy, Pani Piramidy, obok domu Sfinksa”. Wskazuje to, że Sfinks jak i piramidy już wtedy stały, kiedy na tron zasiadł Cheops. Jeśli by brać tą opowieść pod uwagę to można by było wysnuć pewne wnioski. Mianowicie: Mityczna Lemuria jak przedstawia opis miała swój kres 12,500 lat temu. Według Johna Antoniego Westa, kiedy Egipt pokrywała bujna sawanna i panował klimat umiarkowany co doprowadzało do regularnych opadów deszczu i powodowało niszczenie Sfinksa, to ten okres mógłby w pewnym sensie pasować do powstania posągu co by jednocześnie się zgadzało, że sam Sfinks jest starszy od piramid o jakieś dwa do trzech tysięcy lat. Oczywiście, jeśli pewne fakty rzeczywiście miały swoje miejsce i czas w bardzo odległej przeszłości. Także jeśli by brać pod uwagę mit o królowej Moo to można by stwierdzić tak na chłopski rozum, że Wielki Sfinks za raz po wybudowaniu, mógł przedstawiać osobnika płci żeńskiej na tle Wielkiej Piramidy.

Jeśli okazało by się, że stwierdzenie to jest w pełni trafne to w takim razie powinien także istnieć Sfinks o płci przeciwnej czyli męskiej. Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, ale moja ciekawość nie dawała mi spokoju na rozwiązaniu tej zagadki. Musiałem szukać dalej jeśli chciałem poznać prawdę. Nie zważając na stopień trudności na jaki wszedłem to i tak się nie poddawałem, wytrwale brnąłem dalej by znaleźć odpowiedź na to pytanie. Bardzo zaciekawiła mnie jeszcze jedna rzecz, która znajduje się po między łapami Sfinksa. Ozdobna płyta zwana Stellą Snu jest kolejnym bardzo ciekawym tematem, a może i w pewnym sensie wskazówką na odnalezienie drugiego Sfinksa? Po między jego wielkimi łapami, znajduje się granitowa płyta zwana Stelą Snu (Stelą Inwentarza), na której opisany jest epizod z życia Totmesa IV. Był on jedynie księciem, co więcej nie był nawet następcą tronu. Kiedy udał się sam na polowanie, poczuł od palącego słońca zmęczenie i spoczął w cieniu Sfinksa, gdzie był zasypany aż po szyję piaskiem. Księciu przyśnił się Sfinks, który oznajmił mu we śnie, że jeśli odkopie go całego z piasku i odrestauruje to mianuje go królem Egiptu. Totmes spełnił życzenie Sfinksa i wydobył go z zakrywającego przez lata piasku. W zamian za ten czyn, wkrótce potem Totmes IV został faraonem. Panował najprawdopodobniej w latach 1397-1388 p.n.e. lub 1401-1391 p.n.e. Według Manethona panował 9 lat i 8 miesięcy. Odziedziczył tron prawdopodobnie w wyniku przedwczesnej śmierci swojego brata, następcy tronu. Po objęciu władzy nakazał dokonanie renowacji Wielkiego Sfinksa w Gizie a po jej zakończeniu kazał umieścić między jego łapami, stelę upamiętniającą ten akt.

TOTMES IV

Był to akt dziękczynny za objęcie władzy, którą otrzymał za sprawą Sfinksa – Wielkiego Boga. Egiptolodzy wkładają te opowieść pomiędzy bajki a mity. Jednak moje osobiste zdanie jest takie, że każda legenda ma w sobie – jaka by nie była ziarenko prawdy i nie należy całkowicie jej odrzucać. Na granitowej płycie umieszczonej pomiędzy łapami Sfinksa jest przedstawiony bardzo ciekawy relief.

Jak widać obraz pokazuje dwa Sfinksy zwrócone ku sobie tyłem. Ta uwaga bardzo przykuła moją ciekawość i jednocześnie pozwoliła na podjęcie dalszych kroków. Kiedy wpatrywałem się na obraz widniejący na steli, a konkretnie na dwa posągi na niej umieszczone, zauważyłem różnicę pomiędzy jednym a drugim Sfinksem. Wyraźnie widać, że oblicza dwóch sfinksów różnią się od siebie dając wyraźny zarys twarzy płci męskiej po lewej stronie i płci żeńskiej po prawej. Charakterystyka budowy ciała też wyraźnie pokazuję różnicę pomiędzy jednym a drugim co by sugerowało, że na płaskowyżu w Giza był nie jeden a dwa Sfinksy płci męskiej Shu i płci żeńskiej Tefnut. Archeolodzy sugerują, że zagubiony Sfinks, prawdopodobnie był rodzaju żeńskiego. Sugeruje to w sposób w jaki wyobrażano sobie inne bóstwa, takie jak Aker – bóstwo ziemi i śmierci – przedstawiano jako dwa Sfinksy, lub lwy patrzące w przeciwnym kierunku i połączone ze sobą torsem.

W egipskim micie stworzenia, bogini Atum rodzi syna Shu i córkę Tefnut. Obydwoje przedstawiani są w formie pary lwów. Tak więc czy obecny Sfinks mógł mieć bliźniaka patrzącego w kierunku zachodu? Taką teorię przedstawili już dawno temu w swojej książce pod tytułem „The Message of the Sphinx” („Wiadomość od Sfinksa”) Graham Hancock i Robert Bauval. Starożytni Egipcjanie wierzyli, że słońce kiedy zachodzi, wędruje tunelem wewnątrz Ziemi na wschód by wzejść ponownie. Wejścia i wyjścia z tunelu miały strzec dwie pary Sfinksów. Przy wejściach do wielu świątyń dwa Sfinksy stały równolegle do siebie po obu stronach, ale na drodze do świątyni, stały już patrząc na siebie. Archeolog Michael Poe uważa, że drugi Sfinks został zniszczony przez cykliczne powodzie wywołane przez Nil. Resztki zaginionego Sfinksa mieli według niego zniszczyć osiedlający się tu później muzułmanie, którzy wykorzystali materiał ze Sfinksa jako budulec. Według archeologa obydwa Sfinksy miały powstać w tym samym czasie i symbolizowały podział pomiędzy północnym i południowym Egiptem. Dzięki fotograficznym badaniom SIR-C/X-SAR przeprowadzonych przez American Aerospace Agency można było zbadać gęstość poziomów geologicznych pod monumentami w Gizie.

Na zdjęciu NASA wyraźnie widać inną gęstość podłoża, w miejscu gdzie Bassam el- Shammaa badacz egiptologii uważa, że stał drugi Sfinks. Pewien jest, że są to pozostałości po bliźniaku, który miał być zniszczony przez uderzenie pioruna i nie dał się już zrekonstruować. Shammaa uważa, że oba Sfinksy w swojej świetności nosiły na swoich głowach podwójne korony z metalu (podobne do tych jakie mieli na głowach faraonowie) co jest oczywistym magnesem na pioruny. Gerry Cannon i Malcolm Hutton z kolei szacują, że uderzenie pioruna mogło nastąpić między 1000-1200 rokiem n.e. W pełni zgadzają się z badaczem Shamma, że istniejący obecnie w tym miejscu kamienny kopiec, z pewnością kryje szczątki zniszczonego Sfinksa. Osobiście jestem przekonany, że nie poszukiwany jest Sfinks płci żeńskiej lecz męskiej. Latem 2017 roku Robert Bauval i Robert Schoch poruszyli temat historii alternatywnej, razem z niezależnym amerykańskim egiptologiem amatorem z zawodu lekarzem Manu Seyfzadehem opublikowali kontrowersyjny artykuł na temat Sfinksa, tym razem dotyczący jego przeznaczenia.

Ich publikacja w piśmie Scientific Research Publishing rzuca zupełnie nowe światło na wiek i rolę monumentu w czasach faraonów tłumacząc dlaczego brak jasnych wzmianek na temat posągu w starszych źródłach. Zdaniem badaczy Wielki Sfinks pierwotnie nosił nazwę Mehit, co mogło rodzić pewne nieporozumienia, gdyż jest to jednocześnie imię staroegipskiej bogini. Mało tego monument mógł służyć jako archiwum – biblioteka. Bauval sądzi, że w nieodkrytych komnatach znajdujących się pod płaskowyżem w Gizie nadal może być ukryty skarb. Swoją tezę opierają na odkrytym w 1912 roku grobowcu niedaleko Wielkiej Piramidy posągu człowieka imieniem Hemiunu, który był bratankiem i wezyrem Cheopsa. Umieszczona na nim została niejasna inskrypcja składająca się z siedmiu hieroglifów które przedstawiają między innymi: Topór, przybory pisarskie, chleb, pręt oraz lwa. Ostatnie dwa umieszczone są w taki sposób, że zakrzywiony pośrodku pręt zdaje się wchodzić w grzbiet leżącego zwierzęcia. Znaki te można interpretować na kilka sposobów.

Mogą one oznaczać, że Hemiunu był nadzorcą skrybów na dworze monarchy, bądź koordynował prace rzemieślników pracujących dla bogini Mehit. W przypadku hieroglifów z posągu Hemiunu mamy do czynienia z jednym prętem nad leżącą lwicą, która znajduje się w takiej samej pozycji co Sfinks. Zdaniem jednego z egiptologów Seyfzaheda znak ten związany jest właśnie z posągiem w Gizie, a podłużny przedmiot umieszczony na inskrypcji symbolizuje tak naprawdę klucz. Badacz tak wypowiada się o swojej teorii:

„Jeśli weźmiemy to pod uwagę, interpretacja tytułów Hemiunu stanie się bardziej
zrozumiała. Staje się on „Nadzorcą Skrybów Królewskich i Panem Klucza do Lwicy”
albo też „Naczelnym Królewskim Bibliotekarzem” i „ Strażnikiem Królewskich
Archiwów Mehit” Wspomnianych skrybów można połączyć ze strzeżoną placówką
poświęconą „Lwiej Bogini” albo budynkiem w kształcie spoczywającej lwicy. Wszystko
to potwierdza sposób, w jaki pręt widoczny na hieroglifie wchodzi w ciało zwierzęcia.
Mehit może być w tym przypadku nie imieniem bogini ale nazwą jakiejś instytucji”.

Badacze uważają, że Egipcjanie wydobyli z piasku Sfinksa i powiązali go z boginią Mehit, która przedstawiona była często pod postacią lwa. Bauval oraz Schoch sądzą, że Sfinksa nie zbudowali Egipcjanie. Według nich Sfinks niegdyś pełnił rolę starożytnej biblioteki, w której mogły znajdować się zbiory w podziemnych strukturach pod posągiem. 11 maja 2008 roku na włoskim kanale telewizyjnym TV RAI DUE został wyemitowany program Voyager pod tytułem „Dom Sfinksa” w którym włoscy badacze dociekają rozwikłania zagadki piramid oraz Sfinksa.

Kto widział tą relacje ten jest już zapoznany z tematem, ale pozwolę sobie napomnieć, że ekipa włoska wraz z dr. Zahi Hawassem, udała się na grzbiet Sfinksa by sfilmować wejście do jego wnętrza, które znajduje się mniej więcej na środku posągu. Było to naprawdę fascynujące osiągnięcie w historii telewizji jednocześnie daje to do zrozumienia, że Sfinks mieści w sobie jakieś korytarze. Jednak wszystkie jak dotąd okazują się ślepym zaułkiem. Fakt ten jednak daje dużo do myślenia ponieważ relacja ta z dokonania odkrycia pasowała by do tego co przedstawia malowidło wraz z hieroglifami powyżej, o którym wspomniałem nieco wcześniej. Może jest to i trochę wygórowane porównanie tego wydarzenia do przedstawiających opisów i teorii Seyfzaheda, ale nabrało to sensownego i logicznego znaczenia na fakt, że Sfinks jest płci żeńskiej oraz, że naprawdę mogą znajdować się w nim samym do dnia dzisiejszego nieodkryte tunele, które będą prowadzić do tajemnej komnaty, które mieścić się będą pod Sfinksem. Człowiek, który twierdził, że pod Sfinksem mają znajdować się komnaty a w nich prastare zapisy dotyczące całej ludzkości był jasnowidz zwany jako Śpiący Prorok Edgar Cayce. Urodził się 18 marca 1877 roku na farmie w pobliżu Hopkinsville w Kentucky.

W wieku 20 lat nagle utracił z niewyjaśnionych przyczyn głos. Lekarze bezskutecznie starali się mu po móc. Jego przyjaciel, początkujący lekarz Al Layne wprowadził Caycea w seans hipnotyczny, podczas którego Cayce miał sam znaleźć receptę na swoją dolegliwość dzięki czemu całkowicie odzyskał mowę.

Po namowach doktora Wesleya H. Ketchuma Cayce zaczął regularnie poddawać się hipnozie, w której miał wydawać polecenia jak pomóc danemu pacjentowi. Od tej metody zaczął być nazywany „Śpiącym Prorokiem”. Pacjenci byli dla niego anonimowi, podawano mu jedynie nazwisko i aktualne miejsce przebywania danej osoby. Mimo, że Cayce nie był wykształconym człowiekiem, wkrótce zaczął wydawać tzw. Readings, w których były opisane fachowym językiem różne dolegliwości i sposoby jak sobie z nimi radzić. Powstało ich około 30 tysięcy. Edgar Cayce przez swoich zwolenników był uznawany za jasnowidza. Miał przepowiedzieć takie wydarzenia jak: Topnienie lodowców, zmiany klimatyczne, trzęsienia ziemi, przechylenie się osi kuli ziemskiej i przesunięcie się biegunów. Ponieważ Cayce wierzył w reinkarnacje, szereg jego szczegółowych opowiadań dotyczyło dawnych cywilizacji, takich jak Og, Lemuria Atlantyda czy starożytny Egipt. Głosił, że Atlantyda była wysoko rozwiniętą i zaawansowaną technicznie cywilizacją, a on sam w poprzednim wcieleniu był atlantyckim kapłanem. Twierdził że kompleks piramid w Gizie powstał 10,500 lat p.n.e. a także, że Atlanci stworzyli trzy miejsca, w których zgromadzili swoją wiedzę dla potomności – nazwali je „Komnatami Zapisów” Pierwsza z nich miała się znajdować pod jedną z łap Sfinksa. Druga gdzieś na Półwyspie Jukatan, czyli późniejszym terenie Majów. Trzecia zaś na samej Atlantydzie.

Największe jednak zainteresowanie wzbudza możliwość istnienia tajemnej sali pod Sfinksem, a konkretnie to pod jedną z jego łap. W 1993 roku odkryto za pomocą przeprowadzanych badań sejsmicznych w pobliżu Sfinksa obecność wielkiej pustej podziemnej przestrzeni. O tym odkryciu poinformowano w filmie dokumentalnym „Mystery of the Sphinx” (Tajemnica Sfinksa) Istnienie pomieszczeń pod Sfinksem jest każdemu dobrze znane. Władze Egiptu potwierdziły w 1994 roku kolejne odkrycie. Informację o nim podała nawet jedna z gazet w artykule „Tajemniczy Tunel w Sfinksie”. Robotnicy regenerujący posąg Sfinksa odkryli nieznane przejście prowadzące w głąb korpusu monumentu. Główny konserwator zabytków dr. Zahi Hawass oświadczył, że ten tunel jest bezwątpienia bardzo stary, nie mniej jednak pozostaje zagadką kto go wybudował, po co i dokąd prowadzi oraz to, że nie planuje usunięcia głazów blokujących wejście do niego.

Tajemniczy tunel zagłębia się w północną część Sfinksa, mniej więcej w połowie odległości między jego wyciągniętymi łapami a ogonem. Bardzo realistycznym przypuszczeniem jest, że Sfinks stanowi faktycznie wejście do tajemniczych komnat znajdujących się pod nim. Mało tego, moją uwagę bardzo skupiła tylna część posągu. Może to stwierdzenie okazać się mylnym, ale według mnie jest to ciekawe spostrzeżenie, które może być strzałem w dziesiątkę. Edgar Cayce w swoich wizjach przedstawił, że wejście do tajemnych komnat ma znajdować się pod przednią prawą łapą Sfinksa. Natomiast jeśli dokładnie przypatrzymy się tylnej części to wyraźnie widać, co nie sposób tego nie zauważyć, że ogon posągu jest usytuowany nieproporcjonalnie – czyli nie znajduje się na środku zadu Sfinksa lecz odchylony jest w lewą stronę.

Kiedy przypatrzymy się na Sfinksa od strony prawej, widać jak jego ogon ułożony jest na tylnej łapie a następnie odbija ku górze. Oczywiście jak wiadome taka postawa zwierzęcia jest normalna w stanie odpoczynku ale ogon Sfinksa jest według mnie tunelem prowadzącym do tylnej prawej łapy, co była by jakimś pomieszczeniem, a następnie od tego pomieszczenia kolejna droga by prowadziła ku podziemnemu kompleksowi pod płaskowyżem w Giza do Komnaty Kronik i Sali Zapisów, a kto wie może nawet i znacznie dalej do zupełnie i innych sal. Uważam tą wersję za najbardziej prawdopodobną. Jak dotąd nie ma zezwolenia od najwyższej rady Egiptu na kontynuowanie badań w pobliżu Sfinksa.

Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo! Powrócę teraz do niedokończonej prze ze mnie sprawy dotyczącej drugiego Sfinksa. Ale za nim jednak tego dokonam to najpierw muszę uwzględnić jeszcze kilka faktów, bez których nie udało by mi się znaleźć tego czego szukałem. Pewnego razu moją uwagę skupiła wiadomość, że starożytni Egipcjanie mieli obsesję na punkcie symetrii i proporcji. Czy to możliwe jest by na tak ważnym monumencie zmienili charakterystykę twarzy Sfinksa?

A może w jego obliczu jest zapisana jakaś zaawansowana proporcja geometryczna? Jako pierwszy punkt, to wziąłem pod uwagę Świętą Geometrię. Czym jest Święta Geometria? Powszechnie przyjmuje się, że Święta Geometria (eng. sacred geometry) jest nauką, której korzenie sięgają czasów starożytnych. Nikt jednak nie potrafi z całą pewnością powiedzieć kto opracował jej założenia, jest nawet trudno omówić w tym przypadku o jakimś jednorodnym systemie myślowym określanym mianem Świętej Geometrii. Jeśli ktoś szuka jej źródeł w myśli Platona ( dialog Timajos) lub matematyce pitagorejczyków, z ich standardową tezą „Światem Rządzi Liczba”, to zaraz ktoś inny powie, że Pitagoras swoją matematykę zaczerpnął ze starożytnych tradycji egipskich Szkół Tajemnic i tam należy szukać źródeł jego myśli. Postępując w ten sposób, można by szukać latami. Święta Geometria jest kluczem do zrozumienia budowy wszechświata. Jest językiem wszelkiego życia. Jest także drogą do zrozumienia tego kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy. Stanowi matrycę stworzenia – święty pomost między tym co widzialne i niewidzialne, objawione i nieobjawione, skończone i nieskończone. Wciąż powtarzające się geometryczne wzory stanowią podstawowe elementy budowy naszego ciała, wszystkich zwierząt, roślin, planet, układów słonecznych i galaktyk. Święta Geometria odkrywa przed nami cudowny dar: pamiętamy, że jesteśmy częścią żyjącego, po splątanego, inteligentnego wszechświata.

Począwszy od mozaik Środkowego Wschodu i piramid Starożytnego Egiptu, poprzez kalendarz Azteków i taoistyczne filozofie, a skończywszy na medycynie Indii, Tybetu i Chin. Święta Geometria od dawna łączyła ze sobą świat duchowy i materialny – Niebo i Ziemię. Dziś nadal odgrywa integralną rolę w sztuce, architekturze Feng Schui, geometrii, matematyce, muzyce, alchemii, nauce i najnowszej fizyce. Wszystkie działania podlegają różnym wzorcom, a Święta Geometria opisuje ich prawa za pomocą kształtów, form i proporcji. Jest to uniwersalny język czystych prawd bazujący na wewnętrznym działaniu natury. Każdy wzór w Świętej Geometrii jest jak litera w świętym alfabecie. Pozwala nam bezpośrednio zrozumieć geometryczny system kodowania, którego używa dwóch dla zamanifestowania wszelkiego życia i świadomości. Podstawowym założeniem Świętej Geometrii jest matematyczno – geometryczny model na jakim zbudowana jest energetyczno – wibracyjna konstrukcja wszechświata i człowieka. Wszystko we wszechświecie składa się z energii, będącej w stanie nieustannej transformacji zgodnie z ustalonym matematyczno – geometrycznym modelem. Jeżeli wszechświat jest geometryczny w swej naturze, jeśli organizuje się według pewnej geometrii, to powinno się móc dostrzec to także w środowisku przyrodniczym i rzeczywiście tak jest. Geometryczne kształty wypełniają świat przyrody ożywionej i nieożywionej.

Jednym z wielu przykładów fundamentalnej jednostki, którą posługuje się natura, rośliny, zwierzęta nawet ludzie – ich podstawowe wymiary z zadziwiającą dokładnością wyrażają się świętą liczbą Fi = 1,61… liczba ta wywodzi się z ciągu liczb odkrytych w 1202 roku przez Fibonacciego. Początkowe wartości tego ciągu 1,1,2,3,5,8,13,21,34… każda liczba w ciągu jest sumą dwóch poprzednich ( po za pierwszą i drugą ). Mamy więc do czynienia z ciągiem rekurencyjnym. W wyniku podzielenia każdej z liczb ciągu przez jej poprzednik otrzymuje się iloraz oscylujący wokół 1,618 – liczby złotego podziału. W miarę zwiększenia się liczb zmniejszają się odchylenia od tej wartości. Dokładna wartość granicy jest złotą liczbą. Fi = 1,6180339887498948482… Liczba Fi ma zastosowanie także w opisie człowieka. Ludzka twarz również przejawia się we właściwych proporcjach mierzonych liczbą Fi. Starożytni uważali, że liczba musiała być zamierzona przez samego stwórcę. Pierwsi naukowcy głosili, że jest to boska proporcja. Człowiek Witruwiański nazwany tak na cześć Marka Witruwiusza, genialnego rzymskiego architekta, sławił boską proporcję w swoim trakcie „O Architekturze”, ale nikt lepiej nie rozumiał boskiej struktury ludzkiego ciała niż Leonardo Da Vinci. Ekshumował on nawet zwłoki, żeby mierzyć dokładne proporcje budowy kostnej człowieka.

On pierwszy wykazał, że ludzkie cało jest dosłownie zbudowane z elementów, których proporcje wymiarów zawsze równają się Fi. W starożytnym Egipcie liczba ta była również bardzo dobrze znana przy budowie Wielkiej Piramidy tak samo jak matematyczna Pi (3,14). Budowniczowie piramid i Sfinksa posiadali wręcz ogromną wiedzę i wykorzystali swoje umiejętności do wzniesienia całego kompleksu w Gizie. Zakodowali w nich matematykę, geometrię oraz astronomie, które miały i nadal mają posłużyć dla przyszłych pokoleń na poznaniu wielkiej tajemnicy. Nie zważając na stopień trudności jaki mnie ogarną w dokonaniu odkrycia, musiałem jeszcze trochę się natrudzić by dotrzeć do celu. Wiedziałem, że jestem bliski poznania prawdy, co do drugiego Sfinksa oraz to, że zaginiony Sfinks był płci męskiej. Brakowało mi tylko jeszcze jednej podpowiedzi, wskazówki – tylko nie wiedziałem jakiej. Musiało mi upłynąć trochę czasu za nim jednak układanka ta nabrała pełnej formy.

Przez cały czas tkwiło mi w głowie tylko jedno, czy czegoś nie opuściłem ważnego no i to jak rozgryźć tę łamigłówkę. W pewnym momencie dotarło do mnie coś zupełnie nieoczekiwanego. Wydawało się to dla mnie trochę dziwne, ale postanowiłem sprawdzić i dowiedzieć się czegoś na temat pewnego człowieka, który jak za moment przedstawię był właśnie zagubionym elementem mojej układanki – a był nim Leonardo Da Vinci. Urodził się 15 kwietnia 1452 roku w Anchiano niedaleko Vinci. Był włoskim malarzem, architektem, odkrywcą, anatomem, wynalazcą. Szeroko uważa się go za jednego z największych malarzy wszechczasów i prawdopodobnie najwszechstronniej utalentowaną osobę w historii. To właśnie talent malarski przysporzył Leonardowi największą popularność. Dwie z jego prac Mona Lisa i Ostatnia Wieczerza, zajmują czołowe miejsca na listach najsławniejszych, najczęściej imitowanych i wspominanych portretów i dzieł malarstwa. Jako inżynier, Leonardo tworzył projekty, wyprzedzające jego czas, opracowując koncepcję śmigłowca, czołgu, wykorzystania podstaw tektoniki płyt, podwójnego poszycia burt statku i wiele innych innowacji.

Doprowadził także do znacznego wzrostu poziomu wiedzy o anatomii, budownictwie lądowym i hydrodynamice. Do dziś przetrwało 7000 tyś. stron jego notatników z rysunkami, szkicami naukowymi i notatkami. Swoje manuskrypty pisał on odwróconym pismem, które czyta się za pomocą lustra ( Lustrzane Odbicie). W malowanych przez siebie obrazach, ukrył sekretne wizerunki postaci, które widoczne są dopiero w lustrzanym odbiciu. Leonardo Da Vinci zmarł 2 maja 1519 roku w Clos Luce. Życiorys Da Vinci jest zaś bardzo obszerny i jednocześnie bogaty a także ciekawy. Jeśli ktoś jest zainteresowany artystą wszechczasów to polecam na przeczytanie jego biografii. Osobiście jednak kiedy czytałem jego życiorys zainteresowała mnie wzmianka o odbiciu lustrzanym, lecz nie w sensie sposobu pisania, ale spostrzeżenia tego co kryje się w jego obrazach przy pomocy tej metody.

Tą wiadomością byłem tak podekscytowany, że od razu zabrałem się za odnalezienie w Internecie materiału filmowego, w którym będą przedstawione zakodowane jak by to określić – obrazy w obrazach. Dzięki przeglądarce internetowej „You Tube” mogłem bez najmniejszego problemu znaleźć to czego szukałem. Przyznam szczerze, iż to co zobaczyłem, zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Byłem wprost z szokowany tym, jak mógł dokonać czegoś takiego piętnasto wieczny człowiek by w obrazach przez siebie samego namalowanych ukrył drugi obraz, który tylko i wyłącznie możliwy jest do zauważenia poprzez zastosowanie odbicia lustrzanego?

Dopiero wtedy właśnie zrozumiałem jak odnaleźć dowód potwierdzający, że drugi Sfinks – bliźniaczy Sfinks obecnego na płaskowyżu w Giza był płci męskiej. Badania przeprowadziłem na każdym możliwym zdjęciu głowy Sfinksa ustawionej pod różnymi kątami. Musze przyznać, że nie wiedziałem jaki to da efekt do momentu aż nie wprowadziłem każdego ze zdjęć po kolei do programu komputerowego, co umożliwił mi na przeprowadzeniu tej operacji. Obraz, który uzyskałem po dokonaniu obróbki komputerowej systemem lustrzanego odbicia był wprost niesamowity. Każde ze zdjęć, jakie poddałem analizie przedstawiało ten sam rozstaw oczu nosa ust oraz budowę głowy.

Dało mi to konkretną podstawę na potwierdzenie, że nie jest to żadne złudzenie optyczne a realnie zakodowany drugi obraz w Sfinksie. Problem jednak się nie kończył, a wręcz przeciwnie pojawiał się za raz to nowy. Tym problemem było to, że obraz twarzy drugiego Sfinksa, który uzyskałem dzięki lustrzanemu odbiciu był mi bardzo znajomy. Upłynęło mi nie wiele czasu, bo zaledwie były to ułamki sekund by znaleźć odpowiedź na męczące i niedające mi spokoju pytanie. Zasiadłem szybko do komputera i zacząłem przeglądać zawartość folderu ze swoimi badaniami. Od razu skupiłem swoją uwagę na obraz, który odkryłem 11 października 2010 roku, co przedstawiłem już wcześniej w tym artykule. Jak czytelnik pamięta, tematem było odkrycie twarzy na drugim bloku w Szybie Gantenbrinka. Bez najmniejszego zastanowienia podjąłem się jeszcze raz zastosowaniu na tym obrazie lustrzanego odbicia. Wynik końcowy jaki uzyskałem był wprost rewelacyjny. Obraz ten pasował identycznie do twarzy drugiego Sfinksa po dokonaniu tej czynności. Dowodem ostatecznym na potwierdzenie tego okazało się dopiero wtedy kiedy te dwa oblicza nałożyłem na siebie razem. Każdy szczegół jak przedstawione jest to na zdjęciu pasuje do uzyskanej twarzy drugiego Sfinksa, a wszystko pokazuje nam zdjęcie numer 3 i 4.

OBRAZ NR. 4 PRZEDSTAWIA NAŁOŻENIE OBLICZA DRUGIEGO SFINKSA NA OBRAZ TWARZY Z DRUGIEGO BLOKU W POŁUDNIOWYM SZYBIE KOMORY KRÓLOWEJ W WIELKIEJ PIRAMIDZIE.

Jestem wielce przekonany co do tego odkrycia, że jest to właśnie wizerunek drugiego Sfinksa, męskiego odpowiednika Shu, który kiedyś towarzyszył obecnemu Sfinksowi płci żeńskiej Tefnut. Badacze do dnia dzisiejszego próbują rozwiązać tę zagadkę i odnaleźć lokalizację gdzie miał znajdować się w przeszłości drugi Sfinks. Czy uda się potwierdzić jego istnienie? Czy w końcu Egipt uchyli przed nami prawdy o swojej przeszłości? Sedno tej sprawy tkwi tylko i wyłącznie w upływie czasu i zależy też od tego czy władze egipskie będą chciały by ludzkość poznała prawdę. Przyznać muszę jedno, że nie powinniśmy być okłamywani ponieważ w pewnym sensie sami jesteśmy kosmitami zamieszkującymi planetę Ziemia i to co zostało stworzone i dokonane przez cywilizacje z zamierzchłej przeszłości należy także i do nas. Więc powinniśmy czy to się komuś podoba czy też nie poznać prawdę o naszych dalekich przodkach z przeszłości, kimkolwiek tylko byli i skąd pochodzili.

I tu właśnie na tym etapie kończy się moja poszlaka. W artykule tym wydaje mi się, że przedstawiłem sporą ilość materiału potwierdzających na istnienie drugiego Sfinksa oraz to, że poszukiwany przez archeologów, egiptologów oraz zwolenników paleoastronautyki drugi Sfinks był osobnikiem płci męskiej tak jak przedstawiam na zdjęciu powyżej. Wielu z was czytających ten artykuł na pewno nie będzie się zgadzała z moją teorią, czego jestem święcie przekonany, ale dowody uważam jak na razie za dość wystarczające by prowadzić ku temu dalsze badania. Jaki będzie tego efekt końcowy jeśli najwyższa rada egipska ponownie wyda zezwolenie na przeprowadzenie badań w Wielkiej Piramidzie i koło Sfinksa? Czas pokaże. Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo. Co należy robić? Cierpliwie i wytrwale czekać.

Wywiad z Januszem Zagórskim o drugim Sfinksie:

https://www.facebook.com/wojtek.mackowiak.5/videos/695969338032772

https://www.facebook.com/wojtek.mackowiak.5/videos/582969269636647

Tekst: Wojciech Maćkowiak
Copyright © 2019.07.04
Kontakt mailowy: ramzeswojtek@wp.pl
Wszelkie prawa do zdjęć oraz tekstu są prawnie zastrzeżone.

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz

TAJEMNICE STAROŻYTNYCH CYWILIZACJI. „HIEROGLIFY EGIPSKIE I GWIAZDOZBIORY”

Cywilizacje starożytne od niepamiętnych czasów rozbudzają wyobraźnię najrozmaitszej maści poszukiwaczy przygód oraz badaczy kultur sprzed tysięcy lat. Antyczną kulturę, która rozkwitała na spalonej słońcem pustyni stworzyli Egipcjanie.

Podobna wersja wydaje się być logiczna, ale tylko na pierwszy rzut oka. Głębsze studium ujawnia fakty tak niesamowite, że aż trudno uwierzyć w oficjalne teorie egiptologów. Niewątpliwie nasi przodkowie- kimkolwiek byli- patrzyli z zamiłowaniem w niebo, by dostrzec tajemnicze bogactwo gwiazd rozpościerające się na firmamencie. Starożytni, a nawet prehistoryczni mieszkańcy naszego globu z nie do końca jasnych powodów chcieli i potrafili skrupulatnie odzwierciedlić układ poszczególnych konstelacji niebiańskich i planet w postaci odpowiedniego układu budowli (czasami z zachowaniem odległości między gwiazdami/planetami w konkretnej skali). Jakie przesłanki kierowały intencjami dawnych ludów, by przedstawiać na ziemi oblicze nieba? Dzisiaj możemy się tylko domyślać.

Wojciech Maćkowiak, polski badacz tajemnic starożytnych cywilizacji przyjrzał się całemu zagadnieniu, a owoce jego pracy jest poniższy artykuł dotyczący znaczenia gwiazd przede wszystkim w życiu Egipcjan.

Według hermetycznego traktatu (Kybalion) z 1908 roku, autorstwa anonimowych osób, podpisujących się jako Trzej Wtajemniczeni przedstawiona w niej jest filozofia hermetyzmu i siedem praw, na których się ona opiera. Jednym z nich jest Prawo Powiązania: Jak na górze, tak i na dole, jak na dole, tak i na górze. Takie stwierdzenie dotyczy wielu budowli starożytnego świata: Począwszy od piramid egipskich a kończąc by chociaż na świątyniach kambodżańskich Angkor Wat i Angkor Thom.

Czy określenie takie jest właściwym określeniem co do budowli starożytnych cywilizacji? Oczywiście, że tak! Bez najmniejszego zastanowienia mogę powiedzieć, że takie stwierdzenie jest w pełni właściwe. Przyglądając się piramidom egipskim widzimy, że są one ściśle powiązane z gwiazdozbiorem Oriona. Angkor Wat i Angkor Thom natomiast jak i pobliskie świątynie mają swój odpowiednik w gwiazdozbiorach takich jak: Smok, Łabędź, Mała Niedźwiedzica oraz Korona Północy. „Jak na górze, tak i na dole, jak na dole, tak i na górze”. Uważam, że wystarczy tego filozofowania i czas zabrać się za konkretny temat, który będzie dotyczyć tego artykułu. Mianowicie tym razem zajmę się hieroglifami egipskimi jak i gwiazdozbiorami, a także i opiszę tutaj rezultaty jakie przyniosło moje odkrycie co do Wielkiego Sfinksa oraz co zostało ukryte pod postacią hieroglifów.

Jeśli czytaliście moje poprzednie artykułu to wiecie jak i w jaki sposób przebiegała moja poszlaka i jak prowadziłem badania by móc dojść tak daleko i jednocześnie uzyskać pozytywny tego efekt w sensie, że wszystko ze sobą jest ściśle powiązane. Musiało upłynąć całe 20 lat ciężkiej pracy. Odstępy czasowe też bywały naprawdę długie, ale jak by nie patrzeć w życiu jest tak, że ma to dobre i jednocześnie swoje złe strony. Uważam jednak, że droga ta, przez jaką przejdziemy tutaj wspólnie, przedstawi i da do zrozumienia wielu czytelnikom, że pod piaskami w Giza naprawdę kryje się gigantyczna metropolia po dziś dzień nieodkryta i w dodatku niedostępna.

Pisząc ten artykuł zastanawiałem się od czego by tu najlepiej zacząć i doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem było by na początku zapoznanie się z historią pisma. Najstarszą formą znanego nam pisma w dziejach historii jest pismo pochodzące z Mezopotamii, gdzie podczas badań wykopaliskowych odkryto dużą liczbę glinianych tabliczek pokrytych tak zwanym pismem linowym. Według badań archeologicznych, udało się odkryć najstarsze formy pisma pochodzące z IV tysiąclecia p.n.e. stworzone przez Sumerów (dzisiejszy Irak). Sumerowie, jako pierwsi zastosowali metodę zapisu fonetycznego – czyli mowy w formie sylab i głosek. Obok znaków sylabicznych znali również ideogramy co wyrażały całe słowa. Sumeryjskie pismo miało około 500 znaków, zaś pismo Persów było znacznie bardziej uproszczone i zawierało 40 znaków. Do najstarszych pism w historii zaliczane jest również pismo starożytnego Egiptu, które dzieli się na cztery rodzaje. Są to: hieroglify, hieratyka, demotyka i koptyjski.


PISMO HIEROGLIFICZNE:

Pismo hieroglificzne starożytnego Egiptu jest najstarszą i najdłużej funkcjonującą formą pisma egipskiego. Pierwotnie hieroglifów używano do zapisów wszelkich tekstów. Nośnikiem mogło być dosłownie wszystko na czym było możliwe utrwalenie pisma, min: kamień, papirus lub ostrakon (skorupa naczynia ceramicznego lub odłamek kamienny). Najwcześniejsze znane zapisy pisma hieroglificznego pochodzą najprawdopodobniej z późnego Okresu Predynastycznego ok. 3100 – 3000 r. p.n.e. Były to lapidarne zapisy w formie etykiet na kamiennych i glinianych obiektach. Najpóźniejsze inskrypcje pochodzą z 394 roku n.e. i wykuto je na ścianach świątyni na wyspie File. Tak więc pismo hieroglificzne było w użyciu przez prawie 3,5 tysiąca lat.

Termin hieroglif pochodzi ze starogreckiego (hieroglyphica) co oznacza dosłownie „Święte Znaki” Grecy nie potrafili ich zrozumieć, ale doskonale wiedzieli do czego służą.

PISMO HIERATYCZNE:

Pismo Hieratyczne było zwane pismem kapłańskim. Jest to jedna z form starożytnego pisma egipskiego, służąca przeważnie do zapisywania świętych tekstów na papirusie. Znaki tego pisma nie miały już obowiązkowego charakteru hieroglifów i były często łączone. Pismo to pojawiło się już w czasach I dynastii. Natomiast około 660 roku p.n.e. hieratyka zaczęła ustępować demotyce, lecz jeszcze przez kilka stuleci była używana przez kapłanów.

PISMO DEMOTYCZNE:

Jest to pismo zwane ze starogreckiego demotika czyli (pismo ludowe) – nazwa zarówno odmiany pisma wywodzącego się z regionalnego wariantu hieratyki stosowanej w Dolnym Egipcie w Trzecim Okresie Przejściowym jak i ówczesnego potocznego języka zapisywanego tym pismem używanego w starożytnym Egipcie w Epoce Późnej, Okresie Greckim i Rzymskim. Jako pismo codziennego użytku wyparło hieratykę w czasach XXVI Dynastii. Pismo demotyczne było używane dla celów administracyjnych, handlowych, do pisania korespondencji, aktów prawnych, a także celem sporządzania podręcznych notatek. Jednak od czasów Okresu Ptolemejskiego zaczęto go używać do zapisu tekstów naukowych, literackich a nawet religijnych. Teksty zapisywano horyzontalnie od prawej do lewej przede wszystkim na papirusach i ostrakonach. Demotyka w zastosowaniach urzędowych została wyparta przez grekę a w mowie przekształciła się w język koptyjski. Ostatnie znane użycie pisma demotycznego – na wyspie File w świątyni Izydy datowane jest na 450 rok n.e. Najbardziej znanym przykładem zastosowania pisma demotycznego jest kamień z Rosetty, dzięki któremu odczytano treść zapisaną przez egipskich skrybów (przyp. red).

PISMO KOPTYJSKIE:

Gdy Egipt zaczął ulegać wpływom kultury greckiej, ukształtował się nowy rodzaj pisma oparty na alfabecie greckim. Do tego alfabetu Egipcjanie dodali siedem znaków, tworząc w ten sposób pismo koptyjskie. Weszło ono do użytku ok. III wieku n.e. Posługiwali się nim chrześcijanie egipscy, których zwano Koptami.


Wszystko, czego dowiedziałem się na temat pisma, oczywiście z przedstawionego opisu w skrócie – nie miało żadnego wpływu na kontynuację dalszych badań ponieważ nie było z danego przekazu nic konkretnie przedstawionego, co by mogło mnie poprowadzić na podjęciu kolejnego kroku. Z historycznego punktu widzenia było mi tylko przekazane jak wyglądał rozwój pisma, który zmieniał się i przybierał na innej formie przez upływ bardzo, bardzo długich lat funkcjonowania starożytnego Egiptu. Jednak po upływie czasu postanowiłem po raz kolejny zasiąść do swoich notatek oraz szkiców i ponownie prześledzić wszystko od nowa.

Osobiście muszę przyznać się, że takie powracanie do początku robiło się doprawdy już nudne, ale nie dało się bez tego obejść, gdyż mogło by być tak, że coś ominąłem lub przeoczyłem, a nawet mogłem coś źle przeliczyć i to by komplikowało całą sprawę dotyczącą moich badań. Całe szczęście tak się nie stało i przebiegało wszystko, jak należy. Analizując dokładnie całą swoją poszlakę od początku i docierając do pewnego momentu w swoich szkicach i wykresach zatrzymałem się i skupiłem swoją uwagę na geoglifie zwanym El Candelabro lub po prostu Andyjskim Kandelabrem.

Figura ta znajdująca się w zatoce Pisco w Paracas nie jest mi obca po dziś dzień, a także i nie była mi obca w znacznie odleglejszych czasach, ponieważ już jako nastolatek o istnieniu tego geoglifu wiedziałem. Prawdę powiedziawszy, jako dziecko nie miałem zielonego pojęcia czym może być ten znak, ale wiem jedno, że już wtedy wywarł na mnie ogromne wrażenie i wielkie zainteresowanie. Po dziś dzień można by powiedzieć, że i tutaj nie mamy konkretnego wyjaśnienia i jednoznacznej – konkretnej odpowiedzi na to: kto przyczynił się do tego by wyrzeźbić w skale znak pod taką postacią oraz kiedy dokonano tego i w jakim celu miał służyć?

Jeśli chodzi o moją prywatną odpowiedź, co do tajemniczego trójzęba to muszę powiedzieć, że jest to w miarę skomplikowane ponieważ trochę czasu bym potrzebował na napisanie słów na jego temat, a z drugiej strony artykuł ten nie jest poświęcony całej mojej poszlace w sensie od momentu, kiedy rozpocząłem badania, aż do dnia dzisiejszego. Jedynie co mogę zrobić to tylko i wyłącznie obiecać, że napiszę artykuł, w którym przedstawię jak to wszystko się zaczęło oraz co poszczególne budowle mają ze sobą wspólnego by układanka ułożyła się w jedną całość. Powróćmy więc jednak do tajemniczego trójzęba z Paracas. El Candelabro bo tak się nazywa w języku Peruwiańskim jest wysoki na 200 metrów i wyżłobiony na głębokość 60 centymetrów. Nie wiadome jest przez kogo został wykonany ani tak naprawdę kiedy. Przypuszcza się, co zresztą nie jest kategorycznie potwierdzone, że wyżłobiła go kultura Paracas, a wiek jego szacuje się na około 2000 rok p.n.e.

Zastanawiałem się również czy kandelabr ten ma jakiekolwiek powiązanie z jakąś konstelacją na niebie? Spostrzeżenie to było wręcz słuszne i w zasadzie strzałem w dziesiątkę. Okazało się, że trójząb z Paracas ma swój odpowiednik na nocnym niebie w postaci Krzyża Południa. Gwiazdozbiór ten nie jest jednak widoczny z tej części półkuli, na której znajduje się Europa, wiec go nie zobaczymy. Problem jednak polega na tym, że nie wiadomo na jaki okres można przypisać więź odzwierciedlającą układ gwiezdny do układu ziemskiego, którym jest trójząb. Przypuszczenia są jedynie tylko takie, że mogło to być w roku 2000 p.n.e. wtedy, kiedy to najprawdopodobniej geoglif ten został wykuty w skale.

Osobiście uważam, że data powstania trójzęba może sięgać znacznie dalej wstecz i dosięgać czasów wtedy, kiedy to zostały wzniesione piramidy egipskie, gdzie odzwierciedlały swoje położenie na ziemi względem układowi trzech gwiazd w Pasie Oriona na rok 10.500 p.n.e. Takie przypuszczenie stawiam tylko i wyłącznie dla tego ponieważ, Andyjski Kandelabr jest wielce powiązany z piramidami egipskimi oraz to, że w nim samym zakodowana jest uniwersalna liczba i wpisane w niego są wyznaczone hieroglify egipskie. Temat ten poruszę jak już wcześniej zaznaczyłem w następnym artykule, w którym opisze całą swoją poszlakę wraz z obliczeniami, które doprowadziły mnie do poznania znacznie więcej rzeczy niż przedstawia to oficjalna nauka.

Tak więc od momentu, jak zainteresowałem się po raz kolejny tym geoglifem i doszedłem do wniosku że w nim samym wpisane są egipskie hieroglify, to w mojej głowie zaczęły się rodzić kolejne pomysły, które okażą się trafne lub też nie!!! Sporo czasu mi upłynęło za nim wykonałem ten właściwy krok, ale za nim do tego doszedłem, to musiałem jeszcze kilka rzeczy dokładnie przeanalizować. W końcu jednak przyszedł ten dzień i bez najmniejszego namysłu zacząłem analizować wszystkie możliwe gwiazdozbiory, które są widoczne z każdego zakątka znanego nam świata i porównywać je do wszystkich mi znanych hieroglifów egipskich, jakie widniały w książce, którą posiadałem w swojej prywatnej biblioteczce.

Było to zadanie wręcz bardzo trudne i jednocześnie bardzo precyzyjne do wykonania oraz i naprawdę bardzo czasochłonne. Mało tego- nie byłem przekonany w 100% co, do tego czy też mam rację czy też nie mam. Ale w mojej głowie myśl podpowiadała mi, że ten krok będzie kolejnym krokiem do poznania pewnej bardzo istotnej sprawy. Ktoś kiedyś powiedział bardzo mądre słowa i przytoczył je w jednej ze swoich książek jaką czytałem. „Aby zrozumieć piramidy i świat starożytnych, to najpierw trzeba nauczyć czytać się z gwiazd” i wtedy właśnie zrozumiałem, że hieroglify egipskie – ich wyznaczona odpowiednia ilość jest przypisana i zapisana w gwiazdozbiorach (Widocznych Zachodzących, Okołobiegunowych, i Niewidocznych). Ilości niestety nie znałem, nie wiedziałem ile hieroglifów będzie przypisanych do wyznaczonych układów gwiezdnych. Nawet nie byłem przekonany co do tego czy będzie to miało jakikolwiek sens. Nie tracąc jednak czasu zabrałem się za porównywanie gwiazdozbiorów do hieroglifów.

Jak już wspomniałem wcześniej wykonanie tego zadania było naprawdę bardzo czasochłonne ponieważ, każdy gwiazdozbiór musiałem porównywać po kolei do każdego hieroglifu gdzie ich było około siedmiuset, więc wyobraźcie teraz sobie, że książka z pismem egipskim była w ciągłym ruchu – kartka po kartce przekładana w jedną i w drugą stronę. Po upływie około jednego tygodnia miałem dopiero przed sobą obraz zakończonej pracy. Muszę przyznać, że nie przypuszczałem, iż da mi to jakikolwiek efekt, a mianowicie nie byłem przekonany do tego, że hieroglify egipskie posłużyły jako zapis gwiezdny. Z osiemdziesięciu ośmiu układów gwiazd tylko czternaście z nich odpowiada za czternaście z siedmiuset hieroglifów egipskich. Kiedy dokonałem tego odkrycia i zakończyłem analizować hieroglify wraz z mapą nieba, zastanawiałem się patrząc na nie, jaki jest w nich zapisany przekaz?

Ten problem stał się naprawdę bardzo poważnym problemem na skalę ponad czasową. Nie wiedziałem od czego mam tak naprawdę zacząć ponieważ, po pierwsze nie potrafiłem przetłumaczyć owego zapisu ze względu na brak znajomości pisma staroegipskiego, a po drugie zdawałem sobie sprawę z tego, że aby odczytać tekst w nich zapisany to należy z całą pewnością ułożyć je w danej kolejności, co również nie było to zadanie proste do wykonania. Od momentu dokonania tego odkrycia upłynęło mi ponad dziesięć lat. Po tak długim czasie postanowiłem zajrzeć ponownie do swoich notatek, i podjąć się wyzwania naprawdę bardzo trudnego – postanowiłem przetłumaczyć czternaście hieroglifów odpowiadających za czternaście gwiazdozbiorów.

Do tego zadania użyłem wszelkich mi możliwych i dostępnych stron internetowych, które pomogły by mi na rozszyfrowaniu tego co jest tam zapisane. Kiedy pisałem ten artykuł, to przebywałem jeszcze w Anglii w celach prywatnych, a także i właśnie tu w tym kraju udało mi się złamać szyfr i wykonać kolejny krok w przód. Podejść do odczytania tego, jak bym to mógł określić na dzień obecny Gwiezdnego Pisma miałem chyba z kilkanaście. Ilekroć brałem się za próbę odczytania, za raz traciłem jakąkolwiek chęć. Stawało się tak tylko i wyłącznie dlatego ponieważ gubiłem się w całej tej hieroglificznej plątaninie. Dopiero za którymś razem już nie pamiętam, za którym czy to było za trzynastym czy piętnastym, zawzięcie zabrałem się za dokładne przeanalizowanie wszystkich hieroglifów jednoliterowych, dwuliterowych oraz trzy literowych jak i ich odnośniki i ideogramy.

Przy tym zadaniu niestety ale też czasu upłynęło mi dużo. Działo się tak tylko dla tego, że pismo to było mi zupełnie obce a w dodatku nie byłem ekspertem z dziedziny odczytywania i tłumaczenia hieroglifów egipskich. No ale jak to mówi pewne przysłowie? „Dla chcącego nic trudnego” Za nim jednak podjąłem się do odczytania tego co miały przekazać mi hieroglify to musiałem się w pełni przekonać czy istnieje jakaś tabela dotycząca szeregowego układu w kolejności od najmniejszej wartości do największej gwiazdozbiorów. Bez tego nie dało by rady odczytać danego przekazu. Ku mojemu szczęściu i zawziętości w poszukiwaniu odnalazłem układ szeregowy. Jest to lista, w której osiemdziesiąt osiem gwiazdozbiorów jest uszeregowana malejąco według ich pola powierzchni. Dzięki tej tabeli udało mi się w kolejności od najmniejszej do największej pozycji.

Dzięki tej tabeli udało mi się w kolejności od najmniejszej do największej pozycji ułożyć czternaście gwiazdozbiorów oraz i przypisać im odpowiedni zgodnie z numerologią hieroglif. To był podstawowy krok by móc odczytać wiadomość tych oto hieroglifów, widocznych w tabeli po wyżej.

To co odczytałem i to co przekazało mi Gwiezdne Pismo było w pewnym sensie mało dla mnie zrozumiałe ponieważ tekst ten brzmiał pod czas czytania nie zbyt jasno. Czasu na rozwikłanie tego przekazu nie potrzebowałem dużo. Uporałem się z tym problemem w ciągu dwóch, trzech dni. Jednak aby zrozumieć ten przekaz to musiałem z pełną dokładnością przeanalizować każdy wers z tekstu. W tabeli, którą tutaj zamieściłem, przedstawiam czternaście hieroglifów ułożonych według kolejności gwiezdnej z listy osiemdziesięciu ośmiu gwiazdozbiorów uszeregowanych malejąco według ich pola powierzchni. Następnie to już tylko zapis z hieroglifów i najważniejsze to tłumaczenie. Za nim czytelniku zapoznasz się z moją poszlaką to proponuje samemu zastanowić się i spróbować zrozumieć ten oto przekaz widniejący w tabeli. Jeśli droga ta staje się problemem, to w takim razie zapraszam na dalsze czytanie tego artykułu wraz z poznaniem tego co mam do przekazania. Tak więc zacznijmy od pierwszych dwóch wyrazów. „Wnętrze Lwa” Uważam, że w tym momencie nie trzeba wytężać aż tak mocno umysłu na zrozumienie tego zdania składającego się z dwóch wyrazów. Sprawa ta jest absolutnie jasna, że chodzi tu tylko i wyłącznie o Wielkiego Sfinksa.

Jak wcześniej podawałem w poprzednim artykule: Tajemnice Starożytnych Cywilizacji „W Poszukiwaniu Drugiego Sfinksa”, że pod posągiem znajdują się do dziś nie odkryte komnaty, lecz wejście znajdować się będzie od strony zadu i prowadzić będzie tunelem przez jego ogon aż do głównego pomieszczenia znajdującego się w tylnej prawej łapie, gdzie następnie będzie droga, która poprowadzi na kolejne etapy poszczególnych komór i komnat. Kolejne cztery wyrazy w tym zdaniu przedstawiają się w ten oto sposób: „Obejmuje Funkcja ¼ Pustynnej Nekropoli”. Ten moment jest już nie co trudniejszy i wymaga na zwróceniu większej uwagi. Jak już pisałem! Pod Wielkim Sfinksem ma znajdować się system komnat i komór, obejmujące w tym również Trzy Wielkie Piramidy. Z tego ¼ przypisana jest do Nekropoli – starożytnego cmentarza o dużej powierzchni, na którym pochowani są członkowie znanych rodów.

Dalszy etap z tłumaczenia tekstu brzmi: „ Kochająca Neftyda Utworzyła Podział” oraz to, że „Szpiczasty nie będzie tym, który jest w miejscu balsamowania” Aby zrozumieć tę część zdania należało by zapoznać się z mitami, legendami i opowieściami starożytnego Egiptu. Na tym poziomie proponował bym dowiedzieć się kim była i jaką rolę odgrywała bogini Neftyda oraz Anubis i czym był według starożytnych Egipcjan Sąd Ozyrysa.


NEFTYDA: Córka bogini Nut i boga Geba, siostra Ozyrysa, Seta, Horusa i Izydy. Jej synem był Anubis, którego ojcem był Set lub Ozyrys. Przedstawiano ją jako kobietę z hieroglifem jej imienia na głowie. W mitologii egipskiej, uważana jest za boginię śmierci. Neftyda wzbudzała wielki strach i szacunek. Dzięki związkowi z Setem stała się panią śmierci. Neftyda urodziła się ostatnia. Pierwszy narodził się Ozyrys potem Horus Starszy inaczej Harwer następnie Set (wyskoczył z boku matki), chodź to nie był jego czas, Izyda i po niej właśnie Neftyda. Sądzono, że Neftyda zamieszkuje obrzeża pustyni. Należała do Enneady (Dziewięciu Głównych Bogów) w sporze Ozyrysa z Setem nie poparła męża, lecz opłakiwała los Ozyrysa i uczestniczyła w jego zmartwychwstaniu. W czasach hellenistycznych identyfikowana była z Afrodytą i Nike. Neftyda w sądzie Ozyrysa była doradczynią. Jak głosi legenda Neftyda była sekretnie zakochana w Ozyrysie jeszcze w czasach małżeństwa z Setem. Nie mogła jednak przed nikim przyznać się do swoich zdradliwych uczuć, ponieważ tym samym naraziła by się na odrzucenie i hańby ze strony wszystkich osób, na których jej najbardziej zależało. Wiedziała, że Set był chorobliwie zazdrosny o Ozyrysa i gdyby tylko dowiedział się o jej uczuciach, mogło by to skończyć się tragicznie. Neftyda bardzo kochała swoją siostrę, lecz nie na tyle jednak, by nie spróbować swojego szczęścia z Ozyrysem. Otwarte działanie nie wchodziło w grę. Bogini postanowiła więc oszukać króla. Według jednej wersji upiła go winem, w drugiej przebrała się za Izydę i pod osłoną ciemności wśliznęła się do sypialni Ozyrysa. Siostry były niesamowicie do siebie podobne. To właśnie ta jedna noc zaowocowała pojawieniem się na świecie Anubisa.


ANUBIS: W egipskiej mitologii bóg o głowie szakala, ściśle łączony z mumifikacją i życiem pozagrobowym. W języku starożytnego Egiptu był znany jako „Inpw” Najstarsza znana wzmianka o nim pochodzi z Tekstów Piramid z okresu Starego Państwa, gdzie łączony jest z pogrzebem faraona. W tej epoce był najważniejszym bogiem, związanym ze śmiercią, lecz w Średnim Państwie zastąpił go Ozyrys. Przydomki Anubisa pochodzą ze związkiem jego pogrzebową rolą, na przykład miano:

  • Ten, który jest na swoim pagórku (miało określić, że jest on strażnikiem umarłych i ich miejsc świętych).
  • Ten, który jest w miejscu balsamowania (mówiło o jego udziale w procesie mumifikacji). Jak wiele egipskich bóstw, Anubis miał wiele ról, w zależności od sytuacji i na ogół występował na czele wszystkich publicznych procesji w Egipcie. W kontekście grobowym Anubis zawsze jest przedstawiany jako towarzysz mumii zmarłego, którego ma strzec.

  • SĄD OZYRYSA: W mitologii egipskiej, rytuał jakiemu musiała poddać się dusza w „Sali Dwóch Prawd”, gdzie zasiadł trybunał Ozyrysa, sądzący zmarłego, doprowadzonego na sąd przez Anubisa. W Sali ustawiona była waga, na której ważono serce zmarłego. Na drugiej szali kładziono – symbol bogini prawdy Maat. Ozyrys z Neftydą, Izydą i czterdziesto dwoma asesorami, po wysłuchaniu spowiedzi zmarłego, wydawał wyrok. Jeśli ciężar grzechów przewyższał szalę, duszę zabierał potwór Ammit – pól lew, pół hipopotam z głową krokodyla. Usprawiedliwionego głosem Ozyrys wprowadzał do raju (Pola Jaru). Według wierzeń starożytnych Egipcjan, Sąd Ozyrysa był sądem ostatecznym, od którego nie istniała możliwość apelacji.

Autor tekstu i Erich von Daeniken podczas przyjazdu do Polski.

Przejdźmy więc do kolejnego etapu a mianowicie do drugiego oraz trzeciego zdania z tekstu, które brzmi” Kochająca Neftyda Utworzyła Podział” w tym momencie należy też wziąć już pod uwagę czwarte ostatnie zdanie „ Szpiczasty nie będzie tym który jest w miejscu balsamowania” O co więc tutaj chodzi? Mianowicie: Neftyda utworzyła podział pustynnej nekropoli na ¼ dla Enneady Dziewięciu Głównych Bogów z Heliopolis, do których sama należała jako dziewiąta. Do całej Enneady należeli bogowie tacy jak: Atum, Shu, Tefnut, Geb, Nut, Ozyrys, Izyda, Set i Neftyda. Zgodnie z ostatnim zdaniem przetłumaczonego tekstu z czternastu hieroglifów, Anubis nie jest już w miejscu balsamowania i nie bierze udziału w procesie mumifikacji, jak widać to na papirusie, lecz staje się tym, który stoi na swoim pagórku, co ma podkreślać, że jest on strażnikiem umarłych i ich miejsc świętych.

Tak więc Wielki Sfinks jest pomnikiem i jednocześnie Strażnikiem Nekropoli, natomiast Anubis strzeże pod Sfinksem katakumb Enneady Dziewięciu Głównych Bogów z Heliopolis. Jest jeszcze jedna rzecz, która bardzo mnie zaciekawiła, a mianowicie Papirus Westcar. Papirus ten jest niekompletny a zawartość jego czyli opis brany jest przez archeologów jak i historyków za opowieści z tysiąca i jednej nocy. Papirus ten został nazwany tak od nazwiska właściciela. Przedstawia jedną z pięciu opowieści za czasów panowania Cheopsa (Khufu), w której opisane jest, że Cheops, rzekomy budowniczy wielkiej piramidy poszukiwał czarnej krzemiennej skrzynki z pismami dotyczących tajemnych komnat w Sanktuarium Thota. Cheops najprawdopodobniej nigdy nie znalazł owej skrzyni, lecz opisy w niej zawarte, gdziekolwiek ona się znajduje ma dotyczyć sanktuarium znajdujące się pod Sfinksem, gdzie spoczywa Enneada Dziewięciu Głównych Bogów pilnie strzeżonych przez Anubisa.

Tak więc Sfinks w starożytności stał się strażnikiem królewskiej nekropoli oraz bramy zachodniej, przez którą przechodziło słońce, a także umarli. Zwrócony on jest na wschód czyli w kierunku Nilu. Moją uwagę przykuła jeszcze jedna rzecz znajdująca się na Sfinksie. Zastanawiałem się wiele razy co może oznaczać wypukłość na jego torsie. Wielu uważa, że jest to pozostałość po tym jak w zamierzchłej przeszłości był przytwierdzony do jego torsu pomnik faraona. Inni przypisują tę wypukłość jako Serce Lwa co w kontekście potwierdza to na faktyczne stwierdzenie, gdyż w swoich bardzo dalekich czasach, kiedy to Sfinks był wyznacznikiem gwiazdozbioru Lwa na niebie i patrzał na swoje odbicie około jedenastego tysiąclecia przed naszą erą tuż o wschodzie słońca, punkt ten był dokładnie ukierunkowany w najjaśniejszą gwiazdę w gwiazdozbiorze Lwa zwaną Regulus lub też Alfa Leonis. Przypuszczam, że Wielki Sfinks był w zamierzchłej przeszłości wielce powiązany z egipskim bogiem Chepri co oznacza (Stający się).

Jest to prabóstwo egipskie czczone pod postacią skarabeusza. Był bogiem wschodzącego słońca. W Starym Państwie uważany za personifikację Atuma i jako taki uznawany za twórcę bóstw. W tekstach Księgi Umarłych ma związek z symboliką zmartwychwstania i miał moc ciągłego odradzania się. Przypuszczam, że Sfinks na swoim torsie niegdyś posiadał symbol Chepriego w postaci skarabeusza jako symbol odradzania się i wschodu słońca.

Wiem doskonale o tym, że kiedyś nadejdzie ten właściwy czas i ludzkości zostaną objawione wielkie tajemnice starożytnego świata Egiptu i innych kultur na naszej planecie. Jak na razie, to są prowadzone przez cały czas dyskusje, tworzone są teorię i wyłaniają się z pośród takich stwierdzeń jak na razie przypuszczenia. To co opisuje w swoich artykułach i to czego dokonałem przez długi okres czasu wcale nie musi być prawdą ale również i nie należało by tego lekceważyć, bo kto wie czy nie są to jakieś ważne przekazy i wskazówki na poznanie prawdy starożytnego świata. Jestem przekonany, że już wkrótce zaczną nam się objawiać sekrety dotyczące zamierzchłej przeszłości.

Wywiad z Januszem Zagórskim o odryciu w Wielkiej Piramidzie.

https://www.facebook.com/wojtek.mackowiak.5/videos/695969338032772

Pozdrawiam Wszystkich Miłośników Starożytnych Cywilizacji
„ RAMZES”

Tekst: Wojciech Maćkowiak
Copyright © 23.01.2020 roku
Kontakt Mailowy: ramzeswojtek@wp.pl

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz

Nieznana Historia/ Tajemnica Starożytnego Rzymu

Czasy starożytne, to czas gdy „bogowie” z nieba okresowo interweniowali w życie ludzi na Ziemi. Wydawałoby się jednak, że Starożytny Rzym to już nieco inna historia. Okazuje się jednak, że zachowały się pewne ślady po zaawansowanej cywilizacji, o których możemy dowiedzieć się z nielicznych tekstów z czasów rzymskich. Wierząc zapiskom, Rzym rozświetlała w nocy wiecznie paląca się lampa, która świeciła przez… 300 lat! Czy jest to autentyczna historia, czy tylko wymysł autora? Czy ktokolwiek żyjący tak dawno temu mógł wymyśleć sobie ot tak wynalazek, który nawet w dzisiejszych czasach jest nieosiągalny? Ponoć twórcą lampy był czarodziej Wergiliusz. Kolejnym „dziwnym” obiektem był tajemniczy „łucznik z metalu” strzegący lampy. Nie był to jednak zwykły posąg, lecz starożytny… robot mający zdolności mobilne i inteligencję. Przejaw sztucznej inteligencji? Najwyraźniej.

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz

Nieznana Historia/UFO W Starożytnym Rzymie

Istnieją liczne dowody wskazujące na obecność i ingerencję obcej cywilizacji w czasach Starożytnego Rzymu. Starożytni kronikarze i historycy opisywali pojawianie się dziwnych, niezidentyfikowanych obiektów latających. Według autorów tych relacji, były to często pojazdy przypominające tarcze pojawiające się np. podczas bitew. Co ciekawe Rzymianie przedstawili graficznie jeden z obiektów na monecie, ale też w sztuce sakralnej. Obcy ingerowali w ludzką cywilizację od samego początku. Czasy Rzymian, to już nieco inna strategia, chodziło nie tyle o wprowadzanie rozwiązań technologicznych, ale przede wszystkim na ukierunkowaniu ludzkości na odpowiednią ścieżkę duchowości. Okazuje się, że za wprowadzeniem chrześcijaństwa stoją właśnie Obcy- co widać na obrazach sztuki sakralnej bardzo wyraźnie. Ponadto, w licznych tekstach historycy i kronikarze rzymscy pisali o bardzo nietypowych obserwacjach obiektów poruszających się po niebie, a także lądujących na ziemi! Tytus Liwiusz, Plutarch m.in. Obsekwinusz relacjonowali wydarzenia, które pasują bardziej do czasów współczesnych, niż starożytnych.

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz

Oko Sahary i Sztuczna Wyspa z Bahrajnu

Oko Sahary, to niezwykła struktura geologiczna, która stała się obiektem zainteresowania nie tylko naukowców, ale też ludzi spoza sfer naukowych. Położona jest w Afryce w Mauretanii. Niektórzy uważają, że „Oko Sahary” jest pozostałością po legendarnej Atlantydzie Platona. Czy podobne podejrzenia mają sens? Okazuje się, że absolutnie nie. Tajemnicza struktura geologiczna jest w 100% pochodzenia naturalnego. Nie ma żadnych dowodów na istnienia tam jakichkolwiek śladów po ewentualnej dawnej cywilizacji. Faktem jest jednak, że badacze nie są pewni jak doszło do powstania struktury, która składa się z koncentrycznie ułożonych fałd (antyklin) widocznych z Kosmosu. W drugiej części audycji przedstawię jednak strukturę (wyspę), która powstała w wyniku ingerencji ludzkiej, nawet tysiące lat temu!

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz

Zadziwiająca Świątynia Brihadeshwara w Tanjavur

Okazuje się, że poziom rozwoju technologicznego w Indiach, w X-XI w. n.e. przewyższał nasz współczesny. Za rządów dynastii Chola zbudowana m.in. świątynię Brihadeshwara należącą do kompleksu świątynnego w mieście Tanjavur w regionie Tamil Nadu. Budowla wznosząca się na wysokość 66 metrów (vimana) wykonana jest całkowicie ze skały granitowej, którego pokłady nie znajdowały się w promieniu 100 km od świątyni. Liczne misterne rzeźbienia, inskrypcje stanowią kwintesencję niezwykle zaawansowanej techniki rzeźbienia w granicie, która nie powinna być znajoma ludom zamieszkującym Indie w X w .n.e. Cały kompleks zbudowano w oparciu o zasady geometrii osiowej i symetrycznej. Dzięki temu główna świątynia nie rzuca cienia w południe. Do jej zbudowania zużyto 130 000 ton granitu, który trzeba było na miejscu obrobić. Kwestią sporną do dnia dzisiejszego pozostaje technika, za pomocą której dokonane tak wielkiej pracy. Wydaje się być niemal oczywiste, że proste narzędzia średniowieczne dostępne w X-XI w. n.e. nie wystarczyły do stworzenia całego kompleksu.

Opublikowano Bez kategorii | 1 komentarz

Niesamowite Świątynie Indii. Mahabalipuram.

Na terenie Indii znajdują się liczne świątynie, których poziom wykonania zdecydowanie przewyższa możliwości techniczne ludzi żyjących np. w VII-VIII w.n.e. W mieście Mahabalipuram na brzegiem Zatoki Bengalskiej powstały budowle i płaskorzeźby, w zdecydowanej większości wydrążone w litej skale, bardzo twardej- granicie. Czy można osiągnąć coś podobnego przy użyciu prostych narzędzi? Nie. Tylko zastosowanie specjalistycznych urządzeń technicznych, za pomocą których można obrabiać np. granit (7,8/10 w skali Mohsa) pozwala osiągnąć podobny efekt. Nie ma wątpliwości, że w nieznanych czasach na Ziemi były cywilizacje kosmiczne. Odnalezione ruiny na dnie Zatoki zdradzają prehistoryczne pochodzenie cywilizacji na terenie Indii.

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz

Nieznana Katastrofa na Saharze

Na Saharze na granicy Egiptu z Libią znaleziono bardzo tajemnicze szkliwo. Aby mogło ono powstać potrzebna była bardzo wysoka temperatura rzędu ok. 2 000 stopni C. Ponieważ nie odnaleziono krateru teoria upadku meteorytu, nigdy nie została potwierdzona. Dr Aly Barakat przeprowadził jednak badania terenowe i pobrał próbki skał, które znalazł razem ze szkliwem. Wśród pierwiastków, które były obecne, to m.in. iryd, podwyższona zawartość niklu i chromu, zmodyfikowana struktura kwarcu, ziaren cyrkonu, a nawet diamentów (30 g). Oprócz chromu, pozostałe cechy zbadanych próbek wspierają teorię upadku meteorytu- teoretycznie- bo nie odkryto np. mikrometeorytów, sferul magnetycznych i nanodiamentów. Można z całą pewnością założyć działanie bardzo wysokiej temperatury, jednak upadek meteorytu lub materiału kosmicznego, to wciąż zagadka. Być może szkliwo i wyżej wymienione anomalia powstały w wyniku działania wysokoenergetycznej broni przed tysiącami lat…

Opublikowano Bez kategorii | Dodaj komentarz